HISTORIA NASZEJ PARAFII
- Odcinek 9 -
O. Jan Tarnowski w piśmie tym wymienia 3 powody, dla
których ulice: Bytomska i Oświęcimska, powinny w całości zostać przy
parafii św. Jana Chrzciciela i św. Kamila. Po pierwsze ludność tych
ulic uczęszczała od lat do kościoła św. Jana Chrzciciela, po drugie
ze względu na prowadzenie ksiąg parafialnych i po trzecie ul. Bytomska
jest jednym naturalnym połączeniem z całym terenem parafii, znajdującym
się po zachodniej stronie wąskotorówki, w tym także z ulicami: Hutniczą
i Równoległą, które miały być przyłączone do parafii OO. Kamilianów.
Po zapoznaniu się ze zdaniem obu stron, Wikariusz
Generalny Kurii Katowickiej Ks. Bp. Juliusz Bieniek, w liście z 22 maja
1946r, poinformował ks. Michała Lewka, że może się przychylić do
jego prośby tylko częściowo, ponieważ teren wycięty przez ulice:
Bytomską i Oświęcimską jest stosunkowo mały i nie dochodzi do środka
miasta, jak sugerował ks. Lewek w swoim liście do Kurii Katowickiej, a
poza tym, ze skrzyżowania między tymi ulicami, droga do kościoła św.
Jana Chrzciciela jest krótsza, aniżeli do kościoła św. Ap. Piotra i
Pawła. Dlatego Ks. Bp. Juliusz Bieniek postanowił, że ulice: Bytomska i
Oświęcimska, nadal pozostaną przy parafii św. Jana Chrzciciela, zaś
zgodnie z pośbą ks. Michała Lewka ulice: Hutnicza i Równolegla, odłącza
się od parafii św. Ap. Piotra i Pawła i przyłącza do parafii OO.
Kamilianów.
W odpowiedzi na to pismo, 11 lipca 1946 r. O. Jan
Tarnowski napisał do Kurii Diecezjalnej w Katowicach list, w którym dokładnie
określił proponowane przez siebie granice parafii św. Jana Chrzciciela.
Według tego planu należało jeszcze włączyć do parafii Kamilianów
ciąg dalszy na str.2
|
|
RÓŻAŃCOWA REFLEKSJA
Przesuwam w dłoniach paciorki różańca i myślę
trochę o Panu Bogu, o sobie samym i własnym życiu. W monotonii
wypowiadanych "Zdrowaś..." odkrywam swoje ludzkie słabości i
zarazem wielkie Miłosierdzie Boże. Mam wrażenie, że w modlitwie tej
nie jestem sam. Maryja modli się ze mną. Przesuwają się paciorki w
mojej dłoni, a z nimi kolejne chwile mego życia. Pojawia się refleksja,
zaduma, a nawet myśl wzniosła, która jednak przelatuje mi przez palce.
Mam wrażenie, jakbym zatonął w myślach, jakbym zagubił się w sobie.
Wciąż słyszę te same słowa modlitwy, te ciągnące się bez końca
sznury wypowiadanych "Zdrowaś...". To tak, jakby człowiek, aż
do znudzenia, chciał uwielbić Boga, jak dziecko słowami zadręcza swoją
Matkę.
Różaniec modlitwa pokory, sznur paciorków ciągnący
się w nieskończoność. Różaniec - wielkie wołanie do Boga ustami
Matki.
Weźmy do ręki różaniec święty, dotknijmy jego
ciepłych paciorków. Niech ten łańcuszek korali drewnianych, błyszczących
kryształków, kulek zrobionych z drzewa korkowego, wygładzi nasze ręce.
Tulmy serca do różańca, zostawiajmy na nim odciski naszych
codziennych trosk i problemów. Zwiążmy z różańcem nasze choroby i
cierpienia, ukryjmy w nim to co nas najbardziej boli: wyrządzone
krzywdy, niewdzięczność, zapomnienie. Trzymajmy się mocno różańca.
Niech stanie się on modlitwą naszych radości i smutków. Umiłujmy różaniec
tak, jak człowiek pragnie miłości, jak dziecko potrzebuje Matki.
W różańcu jest siła i moc Boża, uwielbienie i
chwała Chrystusa, pokora i cichość Maryi.
Trzymam w dłoniach różaniec święty, ściskam go
kurczowo i wiem, że nie łatwo mi jest go zrozumieć. Tyle tu wielkich
tajemnic Bożych i moich, ludzkich upadków. Czasem myślę sobie, że
to wszystko za trudne, ponad moje siły, nie podołam. Ale gdy mocno
trzymam w ręku różaniec święty, staję się duchowo silniejszy,
moja wiara budzi się ze snu, a świat wokół mnie nabiera żywszych
barw. W różańcu mogę odkryć samego siebie, w nim też zaczerpnąć
sił do przemiany własnego życia. Różaniec wyzwala, oczyszcza i
przemienia człowieka. Aż trudno uwierzyć, że te wciąż, jedna za
drugą powtarzane modlitwy, mają moc uzdrowienia tego, co w nas samych
jest słabe i chore.
Idźmy więc przez życie z różańcem, z nim rozwiązujmy
nasze problemy, z różańcem wychowujmy dzieci i młodzież, cierpmy z
różańcem, przebaczajmy z różańcem, z różańcem zwyciężajmy.
O. Wojciech Węglicki OSCam
|