HISTORIA
NASZEJ PARAFII
Odcinek - 11
Nowe dzwony były wykonane w trudnych powojennych
czasach, kiedy na rynku istniał duży niedobór materiałów potrzebnych
do tego typu odlewu. Głosy tych dzwonów nie były tak piękne jak ich
poprzedników z 1907 r. Stało się to przyczyną ich wymiany. W 1960 r.
proboszcz O . Alojzy Kurtz oddał te niezbyt udane dzwony do przeróbki i
pod koniec tego roku kościół św. Jana Chrzciciela i św. Kamila
otrzymał nowe dzwony o imionach: największy św. Kamila, średni M.B.
Uzdrowienie Chorych, mały św. Józefa. Poświęcenia tych dzwonów
dokonał Ks. Bp Juliusz Bieniek w asyście: O. Henryka Rudzoka, O.
Alojzego Kurtza, O. Pawła Kwiatka, O. Romualda Liszczyka. W tym okresie
nastąpił także wzrost liczebności parafii. W 1957 liczyła ona około
2250 osób i składała się z następujących ulic: Bytomskiej,
Cegielnianej, Dąbrowskiego, Hutniczej, Kochanowskiego, Kopernika, Oświęcimskiej,
Piaskowej, Równoległej, Starej, Stromej, Szopena, Targowej i 15 Grudnia
(Nakielskiej).
Rozpoczynamy publikowanie historii naszej parafii w
oparciu o źródła pochodzące z kroniki parafialnej.
8 września 1957r. w Święto Narodzenia N.M.P O. Kołodziej
dokonał poświęcenia obrazów M.B. Częstochowskiej i M.B. Piekarskiej,
które ufundowali parafianie, aby upamiętnić dzień ślubowania naszej
parafii, oddającej się pod opiekę Matce Najświętszej w dniu 5 maja.
Obrazy zostały procesjonalnie przeniesione i uroczyście zawieszone w
Grocie.
W roku 1957 dokonano pierwszych poważniejszych remontów
naszego kościoła. O. Kołodziej postanowił w pierwszej kolejności
wyremontować organy. Konserwacja organów trwała dwa tygodnie. Wiele
piszczałek było zakurzonych wewnątrz, tak iż albo nie wydawały one dźwięku,
albo fałszowały. Ostatni remont organów w naszym kościele odbył się
w 1947r. Znacznie większego remontu wymagała wieża kościelna i dach.
Od czasu wybudowania kościoła poddano po raz drugi konserwacji wszystkie
konstrukcje stalowe. Minią i farbą olejną zabezpieczono je przed korozją.
Parafianie chętnie pośpieszyli proboszczowi z pomocą finansową i
materialną.
W dniach od 21września do 1 października 1957 r.
nasza parafia miała zaszczyt po raz drugi, po 10 latach, gościć Generała
Zakonu OO. Kamilianów O. Karola Mansfelda. W naszej parafii O. Generał
przebywał 4 dni i przeprowadził wizytację kanoniczną kościoła i
klasztoru oraz spotkał się z chorymi tutejszego szpitala.
Z woli O. Generała w dniu 7 października nastąpiły
zmiany w naszej parafii. O. Bendkowski został przeniesiony do Taciszowa
na Przełożonego i Mistrza Nowicjatu, a O. Kołodziej do Zabrza, do pracy
katechetycznej. W czasie swojej pracy O. Kołodziej jako proboszcz parafii
zainicjował wiele pięknych dzieł m.in.: utworzył wspólnotę Dzieci Ołtarza,
które w strojach liturgicznych upiększały swoją obecnością wszystkie
uroczystości kościelne. Przeprowadził ponadto remont wieży, dachu,
witraży i organów oraz sprowadził nowy obraz św. Kamila do kaplicy
szpitalnej. Był proboszczem naszej parafii przez dwa lata.
O. Bendkowski natomiast przez 10 lat swojej pracy w
parafii odznaczył się wielką gorliwością w posłudze sakramentalnej i
jako kapelan szpitalny.
Ciąg dalszy w następnym numerze "Głosu św. Jana
Chrzciciela"...
Opracował: O.
Wojciech Węglicki OSCam
|
|
Po co Jezu...
Po co Jezu przyszedłeś na świat? Czyż nie po to,
aby okrutni żołnierze pozabijali wszystkich małych chłopców w
Betlejem i całej okolicy? Żeby słychać było wokoło płacz biednych
matek, oglądających śmierć swoich niewinnych dzieci?
Po co Jezu narodziłeś się w Betlejem? Czyż nie po
to, aby Aniołowie śmiertelnie wystraszyli śpiących pasterzy? Dla nich
to chyba nie była "wielka radość", gdy nagle w środku nocy,
ujrzeli oślepiającą jasność?
Po co Jezu narodziłeś się w stajni? Czyż nie po to,
aby zdenerwować Mędrców, którzy przybyli aż z dalekiego Wschodu i
zobaczyli - zamiast króla - dziecię owinięte w pieluszki bez królewskiej
szaty?
Po co Jezu narodziłeś się w szopie? Czyż nie po to,
aby sprawiedliwy Symeon wraz z Tobą zobaczył swój koniec? Czyż Duch Święty
nie objawił mu, że nie ujrzy śmierci, dopóki Ciebie nie zobaczy?
Po co Jezu narodziłeś się w żłóbku? Czyż nie po
to, aby duszę Twej Matki przeniknął miecz boleści? Jak mogłeś Jej to
zrobić? Swojej Matce!? Matce, która zawsze Cię rozumiała, tuliła do
swojej piersi, przewijała, myła, pielęgnowała i wychowywała? A może
lubiłeś sprawiać Jej przykrości? Szczególnie wtedy, gdy trzy dni,
razem z Józefem, szukali Cię w Jerozolimie, a kiedy Cię już znaleźli,
pytałeś ich z wyrzutem: "Czemuście mnie szukali?"
Po co Jezu narodziłeś się wśród bydła? Czyż nie
po to, żeby Apostołowie ginęli męczeńską śmiercią, rozszarpywani
przez dzikie zwierzęta? Aby poganie robili z nich pośmiewisko i
dostarczali sobie nowych zabaw?
Po co Jezu narodziłeś się z Maryi Panny? Czyż nie
po to, aby skłócić świat i podzielić go na dobrych i złych, bogatych
i biednych, wierzących i pogan?
Czyż nie lepiej byłoby Ci w niebie? Nie! Ty przyszedłeś
na świat po to, aby mnie zbawić. Tak bardzo mnie ukochałeś, że nie
oszczędziłeś nawet własnego życia, oddałeś je za mnie, za moje
grzechy.
Czyż nie mogłeś się zatem urodzić jak prawdziwy król,
w pałacu, bogactwie i chwale, a nie w jakiejś tam marnej szopie? Wiem,
Panie. Nawet, gdybyś narodził się dziś, gdybyś przyszedł jak kiedyś
do ludzi, to Twej Matki też nie przyjąłby nikt, choćby Józef całe
miasto obudził. I nie miałbyś się nawet z kim bawić, bo rodzice
zabroniliby swym dzieciom, mówiąc: "Nie zadawaj się mój synku z
takim, Jego ojciec jest podobno tylko cieślą..."
Krzysztof Gawliczek |