W wielu kościołach, można zobaczyć obraz przedstawiający świętego trzymającego wielką laskę, a przy nim namalowany jest śliczny, wesoły i żwawy pies. Tym świętym jest św. Roch. Przemierzał on drogi świata, uzdrawiając ludzi i zwierzęta z groźnej choroby, jaką jest wścieklizna. W wędrówkach towarzyszył mu zawsze pies, którego nazywał Rocchetto (Roczetto). Bardzo go kochał, gdyż pewnego razu pies ten uratował mu życie. Pies też był na swój sposób święty, jak jego pan. Lizał rany, które opatrywał jego pan, a one wówczas znikały lub zabliźniały się.

Święty Roch i Rocchetto byli nierozłączni. Pewnego dnia umarł św. Roch, tak jak umierają wszyscy, również święci. I gdy wyzionął ducha, pies zaczął tak mocno wyć, że i jemu z żalu pękło serce i wkrótce zakończył życie. Pies miał małą, lekką duszyczkę, która dotarła do drzwi raju w tej samej chwili, co św. Roch. Święty zapukał swą laską pielgrzymią i wypowiedział swoje imię. Uzdrowił tylu nieszczęśliwych, że nie miał teraz wątpliwości, iż dostanie się do nieba. Św. Piotr, wielki odźwierny w raju pospieszył otworzyć bramę, ale zdziwił się bardzo, gdy zobaczył, że za świętym biegnie truchcikiem pies.

- Stop! Dla psów nie ma miejsca w niebie!

- Trzeba będzie jednak znaleźć jakieś miejsce dla tego psa - odpowiedział św. Roch. - Jesteśmy nierozłączni, ocalił mi życie i na swój sposób również i on jest święty.

- Ale, ale, nie przesadzajmy! Ja też miałem koguta, który ocalił mą duszę, gdyż wzbudził we mnie żal. Ale nie zabrałem go ze sobą, gdy tu przybyłem! Kogut został za bramą. Twój pies pójdzie tam, gdzie znajduje się mój kogut, a ty pójdziesz do świętych. No, chodźmy!

- Wybacz, św. Piotrze - powiedział Roch z uporem. - Jeżeli Rocchetto nie wejdzie ze mną, również i ja nie wejdę.

- A więc - zagrzmiał św. Piotr zagniewany - idźcie sobie ty i twój pies!

I zatrzasnął drzwi. Tymczasem Roch ze swoim psem zaczęli wspólnie wędrować po świecie, a ich dusze w cudowny sposób przywracały zdrowie chorym i cierpiącym, zwłaszcza na wściekliznę. 

Raj Zwierząt
Opowieść nie tytko dla dzieci.

Zaczęto o nich mówić wszędzie. Papież, człowiek sprawiedliwy postanowił ich wynagrodzić. Podczas wielkiej uroczystości ogłosił Rocha świętym i nakazał, by w kościołach umieszczano jego obrazy, koniecznie z psem.

Gdy wiadomość dotarła do raju, Ojciec Niebieski kazał zawołać Jana Chrzciciela, który był pierwszym ze wszystkich świętych i powiedział do niego:

- Otóż jest pewien zacny człowiek o imieniu Roch. Papież ogłosił go świętym. Trzeba go odszukać i przyprowadzić tutaj. Chcę go zobaczyć i złożyć mu gratulacje. Musisz też poprosić św. Cecylię, by zagrała nam pięknie przy tej okazji.

Jan Chrzciciel przez trzy dni i trzy noce szukał, ale na próżno. Zatroskany postanowił poradzić się św. Piotra. Ojciec Niebieski uśmiechnął się i powiedział:

- Dobrze św. Piotr wypełnił swój obowiązek, jak zawsze sumiennie. Ale św. Roch powróci, gdyż taka jest Moja wola. Zatrzyma wtedy swego psa. Zrobię ten wyjątek.

Gdy przekazano te wiadomość św. Piotrowi, rozgniewał się. Natychmiast udał się przed tron Najwyższego i rzekł:

- Panie Boże, podaję się do dymisji. Ja nie jestem odźwiernym dla psów.

Ojciec Niebieski uśmiechnął się, ale św. Piotr mówił dalej:

- Panie, to nie jest sprawiedliwe. Dlaczego pies św. Rocha ma tu przebywać sam? Panie, jeśli chcesz, bym zatrzymał klucze, musisz pozwolić wejść tu również mojemu kogutowi. Znajduje się na wszystkich dzwonnicach i wzywa grzeszników do pokuty. To też jest pewien rodzaj świętości!

- Pozwólmy więc wejść kogutowi powiedział dobry Bóg nie przestając się uśmiechać.

W tym momencie zapanowało zamieszanie. Wszyscy święci, którzy kochali jakieś zwierzę zaczęli protestować.

- A moja gołębica? - mówił Noe. - Moja gołębica, która przyniosła mi gałązkę oliwną?

- A kruk. który żywił mnie na pustyni? - przypomniał Eliasz.

- A mój pies, który mi tak wiernie towarzyszył? - wołał Tobiasz.

- A oślica, która prorokowała? - powiedział Balaam.

- A wieloryb, który użyczył mi gościny w swym brzuchu? - mówił Jonasz.

- A prosiaczek, który dotrzymywał mi towarzystwa? - mówił św. Antoni.

- A jeleń, który miał krzyż na głowie? - wolał św. Hubert.

- A brat wilk, bracia ptacy i ryby? - pytał św. Franciszek.

- A wół, który ukląkł przed Hostią - mówił św. Antoni Padewski.

Powstało wielkie zamieszanie! Ale Ojciec Niebieski nie przestawał się uśmiechać. A kiedy zarządził ciszę rzekł:

- Każdy z was niech wprowadzi zwierzę, które było jego przyjacielem! Utworzyła się dziwna procesja. Nagle wstał siedzący obok Ojca - Jego Syn - Jezus i powiedział:

- Nie ma tu jeszcze wszystkich zwierząt. Brakuje osiołka i wołu, którzy mnie grzali swym oddechem, gdy leżałem w ubogiej stajence.

Osioł i wół zjawili się natychmiast, stali bowiem już za drzwiami, czekając na swą kolej. Jezus pogłaskał ich z uśmiechem. Od tej pory w raju zapanowała jeszcze większa radość, a wszystko za sprawą św. Rocha, który nie chciał nawet w wieczności rozstać się ze swoim wiernym pieskiem Rocchetto.


GŁOS ŚW. JANA CHRZCICIELA

CZASOPISMO PARAFII ŚW. JANA CHRZCICIELA I ŚW. KAMILA

Adres Redakcji: Parafia św. Jana Chrzciciela i św. Kamila, ul. Bytomska 22, 42-606 Tarnowskie Góry

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk w całości lub częściach tylko za zgodą Autorów.


Poprzednia stronaPowrót do menu