BRAMA NIEBIESKA
Bajka nie tylko dla dzieci

Aldebrando, pan z Torrebruna, mrocznej warowni w pobliżu Poggibonsi, miał bardzo zły charakter. Już jako dziecko był niecierpliwy i gwałtowny. Przewodząc bandzie rówieśników mieszkających w okolicy, nad którą panował łagodnie jego Ojciec Gualtiero, wyróżniał się złośliwością i lekceważeniem spokojnych współobywateli.

Pan Basilio, właściciel winiarni, znalazł kiedyś beczki wypełnione zamiast winem wodą ze stawu. Wszystko to sprawka Aldebranda. Przewodząc swym przyjaciołom lekkoduchom, Aldebrando obrzucał znienacka kamieniami woźniców z wysokich murów dworu ojcowskiego.
Również dobry pleban zauważył pewnego ranka, że zniknęły sznury uruchamiające dzwony i tego dnia zazwyczaj rozśpiewana dzwonnica stała milcząca. Wszyscy mieszkańcy Torrebruna mieli wielkie kłopoty z godziną Mszy św., obiadu i kolacji. O chodzeniu do szkoły naturalnie nie było mowy. Aldebrando za punkt honoru uznawał nie uczenie się. Nauczyciele zresztą byli bardzo zadowoleni, że nie plątał im się w szkole.

W jednej rzeczy jednak nie miał rywali - we władaniu mieczem. W wieku 15 lat pokonywał już rycerzy i żołnierzy powracających z Ziemi Świętej. W wieku 20 lat Aldebrando został księciem Torrebruna. Jego pierwszą myślą było zorganizowanie armii.

W okolicach Poggibonsi wszyscy szybko poznali straszliwe wojsko Aldebranda z Torrebruna. Składało się ono z żołnierzy okrutnych i dzikich. Niczym lawina żelaza napadali na zamki i wsie pokonując wszelki opór.

Gdy mieszkańcy tych okolic zauważali czarne chorągwie falujące na wietrze, które zapowiadały nadejście oddziałów Aldebranda, kryli się w kościołach, ufając, że burza ognia i stali przejdzie szybko. Biada temu, kto by chciał się opierać. Panowie i hrabiowie oddawali klucze swych posiadłości i swych miast, przyjmując trudne warunki dyktowane przez Aldebranda.

Pewnego dnia straszny kapitan stanął przed bramą klasztoru. Brama była zamknięta. Zniecierpliwiony Aldebrando mieczem uderzył w bramę. Ukazał się zalękniony braciszek.

"Czego szukacie?"

"Otwórz drzwi!"

"Twoje zamiary nie są dobre i dlatego nie otworzę!" - rzekł braciszek.

"Zniszczę bramę i zawładnę wszystkim, a ty" - dodał groźnie, "zostaniesz zdeptany, jak karaluch!"

"Przez te drzwi możesz wejść siłą" - odpowiedział braciszek, "Ale przez bramę niebieską nie przejdziesz!".

"Jeśli istnieje brama niebieska, sforsuję ją na mym koniu wobec moich żołnierzy"- rzekł dumny Aldebrando.

Brama klasztoru została wyważona, a klasztor zrabowany.

W kilka dni później, gdy Aldebrando z wieży podziwiał granice swego królestwa, przypomniały mu się słowa braciszka mówiące o bramie niebieskiej.

"Jeśli istnieje brama niebieska znajdę ją!" Wyruszył więc młody książę na poszukiwanie cudownej bramy. Ponieważ nie znalazł bramy niebieskiej w obrębie swego królestwa, postanowił przemierzyć wszystkie królestwa ziemi, dopóki jej nie znajdzie. I tak straszny Aldebrando z Torrebruna, niezwyciężony wojownik, którego wszyscy się bali, przemienił się w tułacza, wędrującego najbardziej ukrytymi ścieżkami i pytającego wszystkich: "czy wiesz, gdzie jest brama niebieska?" jego szaty zniszczyły się, włosy i broda osiwiały. Zmuszony był prosić o jałmużnę, sypiał w oborach, a niekiedy w klasztorach. Niezauważalnie, powoli jego dusza, która wydawała się być z żelaza - zmiękła. Wielu widząc go, brało go wręcz za świętego pustelnika.

Minęła lata. Pewnego ranka, bez określonego powodu, stary i zmęczony Aldebrando, postanowił powrócić do domu. Przybył pod mury swego grodu i spojrzał na nie. Nosiły jeszcze znaki jego arogancji. Jakaś stara i zgarbiona kobieta szła ścieżką prowadzącą do wsi. Niosła wielką wiązkę chrustu na plecach. Aldebrando zachował się tak, jak ostatnio zwykł postępować.

"Czy mogę ci pomóc?" - spytał, uśmiechając się uprzejmie.

"Dziękuję", - wyszeptała staruszka.
Wziął chrust na plecy i zaczął iść obok kobiety.

Po kilku krokach kobieta nieśmiało powiedziała: "Już dotarliśmy".
Aldebrando zatrzymał się zdumiony. "Tutaj?".

Znajdowali się na skrzyżowaniu dróg. Staął tam mała kapliczka poświęcona Najświętszej Maryi Pannie. Był to zniszczony obelisk z napisem na froncie. Aldebrando powoli przeczytał napis łaciński: Ianua Coeli.

"Co on oznacza?"

"Brama niebieska", - odpowiedziała uśmiechająca się kobieta.

Aldebrando poczuł, że serce mu podskoczyło. "Jak to? Tutaj, o dwa kroki od mojego domu? A ja szukałem jej po całym świecie".

Kobieta wyprostowała się, szybko spadły łachmany, które ją okrywały. Ukazała się Kobieta ubrana w szaty przypominające rozgwieżdżone niebo.

"Czekałam na ciebie. Przypominasz sobie, ile razy przechodziłeś tu jako dziecko z drewnianą szabelką, a potem na swym koniu, uzbrojony do walki? Chciałeś znaleźć bramę niebieską. Dzisiaj ją znalazłeś. Różni się bardzo od twego wyobrażenia o niej. I nie musisz wyważać jej, by wejść. To ja cię zapraszam. Aldebrando ukląkł, gdyż rozpoznał Matkę Bożą. Tymczasem obelisk obrócił się wokół swej osi, ukazując schody, które ginęły w bezkresnej dali.

"Chodź", - powtórzyła Maryja.
Aldebrando zaczął wchodzić po schodach niebieskich.

Znaleziono go klęczącego przed kapliczką Madonny. Umarł z dziwnym uśmiechem na ustach. Nikt go nie rozpoznał.
Jeszcze dzisiaj w pobliżu Poggibonsi znajduje się obelisk z napisem Ianua Coeli.

Ma dziwne położenie. Przypomina schody, obok których stoi Ta, która zawsze prowadzi człowieka do nieba - Maryja "Brama niebieska"

Opracował: O. Wojciech Węglicki

GŁOS ŚW. JANA CHRZCICIELA

CZASOPISMO PARAFII ŚW. JANA CHRZCICIELA I ŚW. KAMILA

Adres Redakcji: Parafia św. Jana Chrzciciela i św. Kamila, ul. Bytomska 22, 42-606 Tarnowskie Góry

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk w całości lub częściach tylko za zgodą Autorów.


Poprednia stronaPowrót do menu