Pielgrzymka do Włoch
Na początku był niepokój. Czy dojedziemy do Włoch a tym bardziej czy wjedziemy do Rzymu?! Na pierwszym postoju dowiedzieliśmy się w tajemnicy, że na terenie kraju, do którego zmierzamy, znajduje się zagadkowa ciężarówka najprawdopodobniej z ładunkiem wybuchowym... Jedynym potwierdzeniem naszego niepokoju była obecność policji na dawnym przejściu granicznym pomiędzy Austrią a Włochami. Wieźliśmy tabernakulum dla misjonarza, o. Pawła, na Gruzję, inne dość wartościowe paczki dla niego i nikt na nie kontrolował. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby faktycznie któryś z celników chciał dokładnie obejrzeć dar naszej parafii - skarb do przechowywania Najświętszych Postaci. Boża Opatrzność jednak czuwała.
Nasza grupa pielgrzymkowa w Rzymie
Punktualnie o godzinie 16.00 spod parafialnego kościoła wyruszyła pielgrzymka do Włoch. Kilka łez pożegnań, wzruszenia i wyjeżdżamy na kilka dni oderwani od codziennych spraw. Wyjeżdżamy, aby doświadczyć uroków tego malowniczego państwa a przede wszystkim uczestniczyć w uroczystościach beatyfikacyjnych jednego z kamilianów - o. Luigiego (Alojzego) Tezzy. Już w autobusie każdy z uczestników otrzymał jego życiorys, pamiątkową chustę i plakietkę. Wszystkich nas było 38 osób, które nie bacząc na niespokojny czas i mało atrakcyjny termin odważyli się wyruszyć. Wielu spośród nas było po raz pierwszy we Włoszech.
Po kilku godzinach jazdy, zmęczeni dotarliśmy na nocleg w Czechach. Późna kolacja, kilka godzin snu i dalej w drogę. W okolice Rzymu cało i zdrowo przyjechaliśmy na godzinę 22.30. Był 3 listopada 2001 roku. Niestrudzeni i radośni wstajemy następnego dnia, w niedzielę, aby doświadczyć na żywo obecności na Placu św. Piotra w Rzymie. Na plac dojechaliśmy najpierw naszym autokarem a potem metrem. Wcześniej otrzymaliśmy od o. Jerzego Kuka pamiątkowe torby wraz z różańcami, chustami, breloczkami, folderami z naszym nowym błogosławionym oraz biletami wejściowymi na uroczystości. Po bardzo szczegółowej kontroli zostaliśmy wpuszczeni na Plac św. Piotra. Widok był imponujący: może ludzkich głów, mieszkańcy różnych krajów mówiący swoimi językami, kolorowe chusty... Wszakże nasz
nowy błogosławiony nie był jedynym tego dnia wyniesionym do chwały ołtarzy. Było ich wszystkich ośmioro:
Pawol Peter Gojdic - Biskup i Meczennik; Metod Dominik Trcka - redemptorysta, kapłan i Męczennik; Giovanni Antonio Farina -
Biskup; Bartolomeu Fernandes Dos Martires - dominikanin, Biskup; Luigi Tezza - kamilianin, kapłan; Paolo
Manna - kapłan; Gaetana Sterni - świecka; Maria Pilar Izquierdo Albero
- Dziewica.
Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 10.00. Powoli i nieśmiało zza porannych chmur wychodziło ciepłe choć jesienne słońce. Na frontonie bazyliki św. Piotra wisiały zasłonięte wizerunki nowych błogosławionych. W czasie trwania uroczystości zostały uroczyście odsłonięte. Po godzinie można było mówić, że jest gorąco. Ale najbardziej ciepło zrobiło się nam wszystkim, gdy po uroczystej Eucharystii przejechał koło naszego sektora Ojciec święty. Jakie to
dziwne odczucie! Wystarczy spojrzeć tak blisko aby łzy same napływały do oczu.
Po przeżyciach związanych z beatyfikacją wyruszamy na podbój Wiecznego Miasta. Najpierw bazylika św. Piotra ze szczegółowym wyjaśnieniem pani przewodnik, która na stałe zamieszkuje w Rzymie, potem kilka dłuższych chwil na Placu Navona i przy Panteonie, następnie kolebka naszego Zakonu, czyli kościół św. Marii Magdaleny wraz z klasztorem i pokojem św. Kamila oraz symbolicznie wrzucana moneta w Fontannę di Trevi. Na koniec dnia pełnego wrażeń - Schody hiszpańskie.
|
|
Następny dzień rozpoczynamy od bazyliki św. Pawła za Murami. Z niepokojem szukamy miejsca na nowe medaliony z portretami papieży, a potem uczestniczymy w tym niezwykłym miejscu, w Eucharystii. Szybko przemieszczamy się metrem, aby zobaczyć choć fragment antycznego Rzymu. Koloseum, Forum
Romanum, więzienie św. Pawła... Wszystko pachnie dość odległą historią a obok tętni codzienność z klaksonami i warczącymi rzymskimi skuterami. Pomyśleć, że dopiero minęła sjesta. Popołudnie upłynęło pod znakiem bazyliki św. Jana na Lateranie oraz pokutnych, świętych schodów, na których niejeden rozważał swoje życie. W bazylice Santa Maria Maggiore odbywały się uroczystości dziękczynne za beatyfikację bpa
Godica. Trochę szkoda, bo tam znajdują się relikwie św. żłóbka. Wreszcie jest czas, aby skosztować prawdziwej włoskiej pizzy. Przy takim wysiłku nikt już za bardzo nie porównuje smaków, która lepsza: u nas czy u nich. We wtorek zeszliśmy do Katakumb św. Kaliksta. Jak piękna jest Eucharystia sprawowana ze świadomością, że to właśnie tutaj gromadzili się nasi chrześcijańscy przodkowie. Żegnamy Rzym, aby zwiedzić jeszcze Asyż z pięknymi bazylikami i maleńkimi uroczymi uliczkami oraz ruchomą całoroczną szopką. Św. Franciszek, św. Klara - tutaj rodziła się odnowa Kościoła.
Plac św. Piotra - Msza beatyfikacyjna 4.XI.2001r.
W środę poznajemy uroki małego państewka - San Marino. Tradycyjna degustacja win i trunków oraz kilka chwil w perfumerii , w której przyjmowana jest każda waluta. Ten cichy i spokojny mały kraj w niejednym sercu obudził tęsknotę za ciszą i błogością, której tak często nam brakuje. Zwłaszcza, że górskie widoki skłaniały do refleksji. Na drodze naszego pielgrzymowania zatrzymaliśmy się jeszcze u św. Antoniego w Padwie - patrona rzeczy znalezionych. Ostatni dzień pobytu we Włoszech to Lido di Jesolo i Wenecja. Przed południem - kilka chwil nad Adriatykiem. Choć chłodno, to jednak siła morza ze swoim tajemniczym bezkresem jest silniejsza od zimna... Wenecja - miasto na wodzie - pełne romantyzmu. Plac i bazylika św. Marka, pałac Dodżów czy widok z wieży na miasto pozostawiają niezapomniane wrażenia. W Rzymie można było ubrać się prawie tak jak latem. W Wenecji - trzeba było ubrać wszystko. Ostatnie zakupy w supermarkecie i wracamy nocą do Polski. Mieliśmy znów dużo szczęścia. Wróciliśmy pod nasz kamiliański kościół już na godzinę 10.30.
Pielgrzymka liczyła 38 osób. Organizatorem było zaprzyjaźnione Biuro ANDRETOUR z
Radzionkowa. Pilotem - Pani Barbara Dratwa z Sosnowca. Opiekunami Duchowymi pielgrzymki byli: O. Wojciech Węglicki i O. Roman Zając. Na długo ta pielgrzymka pozostanie w naszej pamięci, sercach i umysłach.
O. Roman Zając OSCam.
|