Bóbr Józef bawił się nad brzegiem jeziora swa łódeczką zrobioną z kory sosnowej. Nagle zauważył, że w wodzie, właśnie pod jego łódką, znajdowała się ogromna ostryga. Zanurzył się, żeby ją wyłowić. Po powrocie na brzeg, położył ostrygę na piasku. Miała ona skorupki hermetycznie zamknięte.
Józef zaczął ją dokładnie oglądać ze wszystkich stron. Ta ostryga wyglądała na ostrygę perłonośną. Józef był pewien, że znalazł skarb. Ostryga była niczym kasa pancerna, która zawierała perłę rzadką, bardzo cenną.
Zresztą czy nie takie było zadanie ostryg?
Przepełniony szczęściem Bóbr Józef przyciskał cenną muszlę do swego małego serca, zamknął oczy i znalazł się w krainie snów.
Tam w krainie snów czekali na niego najmilsi przyjaciele: Niedźwiedź, Dzik i Caribu. Bóbr Józef miał na szyi błyszczącą perłę, którą znalazł w muszli.
Zamiast wybiec mu naprzeciw, jak zwykle, przyjaciele spoglądali na niego z oddali, zdziwieni.
- Do licha! Józef stał się bogaczem!
Popatrzcie, jaką perłę znalazł, warta jest dużo pieniędzy! - pomyślały.
Józef zauważył, że byli zieleni z zazdrości. Zaraz spytali się, gdzie znalazł perłę.
Bóbr Józef wymamrotał:
- W... w lesie. Znalazłem ją ścinając klon, ale daleko stąd... bardzo daleko.
Jego przyjaciele nie uwierzyli mu i szyderczo uśmiechali się.
|
|
- Nie żartuj z nas! To przecież ostrygi wytwarzają perły... a ostrygi znajdują się w wodzie, a nie w lesie!
Zostawiły go i pobiegły nad brzeg jeziora. Zaczęły tam gorączkowo szukać pod wodą, która wkrótce stała się mulista.
- To jest moje jezioro! - krzyczał Bóbr Józef. - To ja zbudowałem groble! Muszle należą do mnie!
Im bardziej krzyczał, tym bardziej wyśmiewali się z niego. Niedźwiedź uderzył do łapą mrucząc:
- A przy czyjej pomocy zbudowałeś groblę? Jezioro jest tak twoje, jak i nasze, ze wszystkim, co zawiera: z muszlami i perłami.
- W jeziorze są perły! - ryczały jelenie.
- Są perły wielkości jaj! - krzyczały dzikie gęsi. Ze wszystkich stron pojawiły się: wilki, lisy, wiewiórki, zające, bociany i rysie. Wszyscy szukali skarbu wokół jeziora.
Większa część nowo przybyłych nie umiała pływać, a tym mniej nurkować. Pomyślały więc, że należy zniszczyć zaporę i osuszyć jezioro. Potem rzuciły się na oślep w błoto, w poszukiwaniu muszli. Ale było ich zbyt wiele. Zwierzęta zaczęły się popychać, walczyć, obrzucać kulami z błota. W jednej chwili ten uroczy zakątek lasu stał się brudny i zniszczony.
Gdy zapadła noc, zwierzęta zapaliły ognisko, by sowy i nietoperze nie ukradły im ostryg. Wszyscy patrzyli na siebie podejrzliwie, wszyscy stali się nieprzyjaciółmi wszystkich.
Nagle zerwał się wiatr i zgasił ognisko. Uniósł całe chmury iskierek i porozrzucał je na drzewa lasu. W jednym momencie płomienie ogarnęły wszystko. Ogień pochłonął wszystko, również Bobra Józefa i jego perłę...
Mały Bóbr obudził się cały drżący. Serce biło mu mocno. Jego łapki kurczowo trzymały muszlę, którą znalazł i która była hermetycznie zamknięta. Spojrzał na nią zamyślony. Wreszcie wziął ją i jakby była zwykłym płaskim kamyczkiem, rzucił do jeziora, z którego pochodziła.
Muszla siedem razy odbiła się od powierzchni jeziorka, a potem upadła
na dno: był to osobisty rekord Bobra Józefa!
|
|
Zaraz potem, szczęśliwy pobiegł za swym, małym żaglowcem z kory sosnowej. Na drugim brzegu czekali na niego jego wierni przyjaciele: Niedźwiedź, Dzik i
Caribu.
- Wreszcie jesteś! - powiedzieli. - Czekaliśmy na ciebie! Nie mogliśmy się bawić bez ciebie! Dobrze bawić!.
Są takie chwile w życiu człowieka, że uśmiecha się do niego prawdziwe szczęście. Bywa i tak, że znajdujemy w swoim życiu coś pięknego i niezwykle cennego. Tylko kiedy już ściskamy w swoich dłoniach drogocenną perłę, nie zauważamy, że jej piękno i wartość potrafi przysłonić nam wszystko. Zapominamy wówczas o Bogu i drugim człowieku. Perła wydaje nam się wszystkim co posiadamy, skarbem, który wynosi nas ponad innych.
Chcielibyśmy pokazać nasz skarb wszystkim, cieszyć się nim w każdym momencie, z dumą nosić go ze sobą. Tymczasem nasze bogactwo potrafi zamiast euforii i podziwu wzbudzić u innych zazdrość, a nawet nienawiść. Sen Bobra Józefa najlepiej ukazuje fakt, że drogocenna perła zamiast cieszyć, wywołuje u innych zwierząt niezdrową pogoń za posiadaniem bogactwa. Wzajemna rywalizacja, nieufność i żądza znalezienia innych pereł w jeziorze, sprawia, że dawni przyjaciele Bobra stają się jego przeciwnikami. Bogactwo więc przyjęte z taką radością w gruncie rzeczy staje się gehenną istnienia. Po przebudzeniu Bóbr woli pozbyć się drogocennej perły, niż żyć od tej pory w skłóceniu i nienawiści z innymi.
Warto przyglądając się temu opowiadaniu zadać sobie jedno pytanie: Czy prawdziwe szczęście polega na posiadaniu wszystkiego, czy też należy go szukać gdzie indziej? Ale na to pytanie odpowiedzieć możemy tylko my sami.
O. proboszcz
|