Lew i królik
bajka nie tylko dla dzieci |
Działo się to w afrykańskiej dżungli niedaleko równika. Lew, król wszystkich zwierząt, po wielu latach ciężkiej pracy, zestarzał się. Zaczęły go opuszczać wszystkie siły. Od kilku lat nie był już władcą wszystkich mieszkańców dżungli, bo jego miejsce - ze zrozumiałych względów - zajął jego najstarszy syn.
Pewnego razu stary Lew wybrał się do dżungli na popołudniową przechadzkę i zabłądził. Krzyczeć już nie dał rady ze starości, więc zmęczony ułożył się pod drzewem na mchu i zasnął. Nikt go nie szukał i po kilku dniach jego nieobecności myślano, że zmarł gdzieś w lesie.
I tak mijały dni jeden po drugim, a Lew ciągle przebywał w dżungli w tym samym miejscu. Nie miał siły na polowanie, leżał tylko pod drzewem coraz bardziej wygłodzony i słaby. Dopiero po dwóch tygodniach znalazł go Królik.
- A cóż to tak schudłeś, władco? - zapytał zdziwiony. - Czy coś się stało?! Może jesteś chory?! Widać wszystkie twoje żebra...
- Chory nie jestem, tylko głodny, jak jeszcze nigdy w życiu - odpowiedział Lew. - Zgubiłem się w lesie i nie mam już sił ani na chodzenie, ani na polowanie. Do tego nikt mnie nie szuka, to znaczy, że pogodzono się już z moją śmiercią...
- Nie jest jeszcze tak źle, władco - powiedział pogodnie Królik czując w sercu wielką litość nad Lwem, który jeszcze kilka lat temu był postrachem dżungli.
Postanowił mu pomóc i powoli zaczęła świtać mu w głowie pewna myśl:
- Władco, pokaż mi swoje kły - powiedział do Lwa.
- Chodź bliżej - odparł Lew. - Wszystkie są w doskonałym stanie, bo zawsze o nie dbam jak mogę. To moje nogi osłabły, kły są jeszcze bardzo dobre...
Kiedy tylko Królik zobaczył otwartą paszczę Lwa, dreszcz przeleciał mu po plecach. Kilka lat temu, w innej sytuacji, te kły i zęby na pewno dawno by już go rozerwały na kawałki.
- Pokaż mi jeszcze swoje pazury, władco.
Pazury Lwa też były w bardzo dobrym stanie.
- Widzę, władco - powiedział Królik - że nie wszystko jest jeszcze stracone. Mogę ci pomóc w polowaniu, musisz się tylko zgodzić, że wszystkim będziemy się dzielić po połowie...
- Z tym nie będzie kłopotu - przerwał mu Lew - znasz przecież moją sprawiedliwość od dawna. Powiedz mi tylko co mam robić.
|
|
- Prawie nic - odparł Królik. - Zasypię cię w piasku tak, że tylko twoje kły będą na wierzchu i będę ci przyprowadzał zwierzęta jakie tylko zechcesz. Kiedy będą w zasięgu twoich pazurów, zaatakujesz, bo tylko tyle masz jeszcze siły...
- Z całą pewnością - powiedział radośnie Lew - niech tylko jakieś zwierzę do mnie przyjdzie...
- Tym to zajmę się już sam... Jeśli chcesz, to zaraz możemy zrobić próbę...
- Zgoda - odrzekł Lew - musisz mi tylko dać znak do ataku...
- Umówmy się, że nastąpię na twój zasypany ogon. To będzie nasz znak...
Królik wybrał odpowiednie miejsce na małej polanie, gdzie ziemia była dość piaszczysta. W chwilę potem Lew leżał już przysypany piaskiem i liśćmi tak, że widać było tylko otwartą paszczę.
- Leż tak aż do umówionego znaku - powiedział do niego Królik. Ja już idę na poszukiwanie zwierząt. Tylko nie zaśnij!
Królik pobiegł szybko jak tylko potrafił w stronę dużej rozłożystej palmy, pod którą zwierzęta często się spotykały na szklankę palmowego wina. Zastał tam Antylopę, Dzika i Małpę. Kupił butelkę wina u Papugi i przyłączył się do dyskusji. Szybko sprowadził ją na temat pochodzenia zębów.
- Jak można o tym dyskutować - powiedział Dzik. - Zęby rodzą się i rosną w paszczach, i nie ma żadnej innej możliwości.
- Mylisz się Dziku - odpowiedział Królik. - Widziałem, i to wcale nie daleko stąd, zęby rosnące w ziemi i to nawet w piasku. Sam się tym zdziwiłem i długo im się przyglądałem. Jest to cała wielka paszcza zębów.
- To nie jest możliwe - powiedziała Małpa.
- Jeśli mi nie wierzycie - powiedział Królik - to mogę was tam zaprowadzić i sami zobaczycie, że mówię prawdę. Zresztą niby po co miałbym was okłamywać...
Tyle wystarczyło. Dopito szybko wino i trójka zwierząt ruszyła w las za Królikiem. Kiedy byli już blisko polany, Królik powiedział z wielkim zadowoleniem:
- Jesteśmy już prawie na miejscu. Zaraz sami się przekonacie, że żeby rosną w ziemi. O! Tam, patrzcie uważnie.
- wszystkie zwierzęta nachyliły się nad paszczą Lwa i niedowierzały swoim oczom.
|
|
Chciały już dzielić się jakimiś uwagami, ale nie zdążyły, bo Królik nastąpił na ogon Lwa, który w tej samej chwili stanął na nogi i ruszył do ataku. Wystraszone zwierzęta nie miały czasu na ucieczkę. We Lwie obudziła się dawna siła i drapieżność.
- Piękna robota, władco! - krzyknął Królik, który przyglądał się wszystkiemu zza krzaków. - Tak będzie teraz codziennie! Koniec z głodem!
- Myślałem, że osłabłem - odparł z dumą Lew - ale jestem jeszcze silny jak dawniej. Nawet nie miały czasu krzyczeć...
- Wspaniale, władco - cieszył się Królik. - No to teraz pozostało nam się nimi podzielić. Umówiliśmy się po połowie...
Lew obrócił się w stronę leżących zwierząt i patrzył na nie z zadowoleniem przez chwilę. Obudziła się w nim bowiem nie tylko siła i drapieżność, ale również jego zdradziecki charakter.
- Po co ci tyle mięsa? - powiedział nagle do Królika. - Jesteś mały i lepiej żebyś jadł liście manioku, niż mięso. Ja to co innego... Dam ci kawałek mięsa Dzika do spróbowania, reszta jest moja...
- Jak to?! - zdziwił się Królik - przecież umówiliśmy się , że będziemy się dzielić wszystkim po połowie!
- O żadnej połowie nie było i nie będzie mowy - warknął Lew. Powinieneś się w ogóle cieszyć, że zostałeś przy życiu, bo normalnie powinien cię spotkać taki sam los, jak tamte zwierzęta.
Królik zrozumiał, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Zabrał się więc i poszedł w las, żałując, że pomógł staremu Lwu w biedzie. Poszedł bardzo daleko, tak aby nigdy już nie spotkać, niewdzięcznego Lwa. Po niecałym miesiącu doszła do niego wiadomość, że stary Lew zdechł z głodu.
- No proszę - pomyślał Królik - a przecież mogło być zupełnie inaczej.
Jedno z afrykańskich przysłów tak mówi:
Nie leczy się ran lwa, bo kiedy tylko wyzdrowieje, rozerwie na kawałki tego, kto go leczy.
To dziwne, ale tutejsi ludzie odnoszą to przysłowie nie tylko do lwa, ale również do ludzi. Znaczyłoby to, że niektórzy ludzie mogą być jak lwy.
Opracował:
O. Wojciech Węglicki OSCam
|