Na drogach pojednania - wspieraj nas Matko Godzina 16.00 - rozpoczyna się Nabożeństwo Oczekiwania. Podniosła atmosfera. To oczekiwanie widać na twarzach licznie zgromadzonych wiernych. "Matko przyjdź! Czekamy!" Ludzie są przejęci. Śpiewamy pieśń za pieśnią. Każda następna jest coraz bardziej rzewna. Jesteśmy wszyscy przejęci. Nie ma się co dziwić, przecież nie codziennie możemy powitać Matkę przychodzącą do naszej parafii. Niektórzy, zwłaszcza starsi, próbują pamięcią wrócić do "nawiedzenia" sprzed 30 lat. Ale wtedy nawiedziły nas "puste ramy". Też było bardzo uroczyście. Dziś jednak będziemy mogli Matce spojrzeć prosto w oczy. Kończy się Nabożeństwo Oczekiwania. W kościele formuje się procesja. Ruszamy: ministranci, sztandary, delegacje witające i niosące Obraz, kapłani i lud wierny naszej parafii. Dochodzimy do bramy ustawionej między placem kościelnym a ul. Bytomską. Tu będziemy czekać na Matkę. W między czasie przyjeżdża do nas Ksiądz Biskup Gerard Kusz, który powita Obraz i odprawi uroczystą Mszę św. Stojąc przy bramie, odmawiamy różaniec, przeplatając go pieśniami maryjnymi. Czas oczekiwania wydłuża się. Robimy się coraz bardziej niecierpliwi. Obraz Maryi Jasnogórskiej już powinien przybyć - dochodzi bowiem 17.00. Wszyscy jesteśmy podenerwowani - napięcie rośnie. Czekamy jeszcze chwilę, aby wreszcie zobaczyć wychodzącą z ul. Legionów, procesję odprowadzającą Obraz. Wśród naszych parafian widać poruszenie. Ludzi jest tak dużo, że trudno ich ogarnąć wzrokiem. Wszyscy ze łzami w oczach śpiewamy Matce na powitanie: "O Maryjo, witam Cię..." Cudowna Kopia Obrazu Jasnogórskiej Madonny zostaje przekazana naszej parafii. Na bramie wejściowej prowadzącej na plac kościelny widnieje napis: "Witaj nasza Królowo". Te proste słowa wyrażają chyba wszystko, co w tej chwili chcielibyśmy Matce powiedzieć. Rusza procesja do kościoła. Obraz niosą poszczególne delegacje: najpierw matki, potem młodzieńcy, dalej Róże Różańcowe, dziewczęta i na końcu ojcowie, którzy wnoszą Obraz do kościoła. Biją dzwony. Z serc i ust naszych parafian wydobywa się rzewny śpiew. Bracia zakonni ustawiają Obraz na specjalnym tronie, w głównym ołtarzu naszego kościoła. Ludzie płaczą. Łzy radości i dziękczynienia są chyba najlepszym świadectwem, jak bardzo cieszymy się wszyscy z tego, że Matka przyszła do nas, że Matka jest wśród nas. 24 godziny, całą dobę, dzień i noc, Maryja w Kopii Cudownego Obrazu Jasnogórskiego patrzyła, słuchała i mówiła do swoich dzieci. Przybyła do nas jako Matka Boga, niosąc nam w darze Jezusa. W tajemnicy konfesjonału, w modlitwie, w pokucie, w naszych postanowieniach, w zerwaniu z dotychczasowym życiem, w powrocie do rozbitej rodziny, w wyzwoleniu się z nałogów, triumfował Jej Syn. Nikt nie zaprzeczy, że Maryja przyniosła nam ze sobą czas łaski, czas nawrócenia i pojednania z Bogiem. Wszyscy byliśmy świadkami cudów, które za Jej przyczyną dokonał sam Bóg. Jeśli wspomnimy na wypełniony po brzegi wiernymi kościół, zarówno w czasie rekolekcji, jak i samego Nawiedzenia, długie kolejki do konfesjonałów, przykłady nawróceń po wielu latach życia bez Boga, szczere postanowienia uregulowania swojego życia małżeńskiego i rodzinnego, naprawienia wyrządzonych krzywd i przebaczenia doznanych urazów, to czyż nie nazwiemy tego cudami? Wielu z nas Nawiedzenie Maryi przeżyło osobiście. Oddajmy więc głos tym, którzy chcą nam o tym powiedzieć: Do przeżycia tych Nawiedzin przygotowywałam się przez rekolekcje, które tak wspaniale głosił O. Redemptorysta. Matka - to najdroższe słowo na świecie, bo tylko Ona najlepiej kocha i rozumie. Gdy wpatrywałam się w Jej smutną twarz, to wydawało mi się jakby patrzyła na nas, prosząc, abyśmy nie obrażali już więcej Boga. Czułam taką bliskość, dobroć. Chciałam jak najdłużej trwać przy Niej. Jej powierzyłam wszystkie swoje troski i kłopoty. Ona najlepiej nas rozumie i wie czego nam potrzeba. Byłam bardzo szczęśliwa niosąc Jej Obraz w procesji. Wówczas naprawdę odczułam przy sobie bliskość Matki. Było to dla mnie wielkim wzruszeniem i zaszczytem. Cieszę się Matko, że jesteś przy mnie. Broń mnie i całą moją rodzinę. Wspieraj nas w każdej potrzebie. CELINA Nie pamiętam I-szej peregrynacji - miałem wtedy 5 lat. Może dlatego nie przypuszczałem, że Nawiedzenie naszej parafii przez Maryję w Kopii Jej Cudownego Obrazu może być tak wielkim i głębokim przeżyciem. Wszystkie zewnętrzne przygotowania na początku budziły we mnie jedynie uznanie i szacunek dla pracowitego sprzątania i ozdabiania kościoła, ulic i domów. Myślałem tak: "Przyjdzie do parafii Obraz, wcale nie oryginał, (który zawsze jest do obejrzenia w Częstochowie), a tylko jego kopia. Czy "przez to można oczekiwać spotkania z żywą osobą?" A jednak to nie tylko Obraz, lecz prawdziwa Matka przyszła nas nawiedzić! W dodatku wcale nie sama! Maryja na nowo przyniosła nam Swojego Syna. Dzięki Maryi napełnionej Duchem Świętym przyszedł do nas sam Bóg. I myślę, że w naszej parafii powtórzyło się wydarzenie opisane w Ewangelii Łukasza gdy: "Maryja wybrała się i poszła do pewnego miasta..., a gdy weszła do domu i pozdrowiła Elżbietę, poruszyło się Dzieciątko w łonie Elżbiety i Duch Święty ją napełnił..."(Łk.1,39-41) Niezwykła moc rekolekcji prowadzonych przez O. Redemptorystę, głoszących miłość Bożą, manifestacja wiary, gdy Wizerunek Matki był oczekiwany, przywitany, przebywał w naszej świątyni, wszystkie modlitwy, śpiewy, rozważania, żywiołowe orędzie ewangelizacyjne w czasie Apelu o godz. 21.00, adoracje i czuwanie, aż do samego pożegnania i odprowadzenia Wizerunku do sąsiedniej parafii - to wszystko było niezwykłym czasem łaski. I myślę, że wszyscy przeżyliśmy nie tylko to co zewnętrzne, ale każdy z nas jakoś doświadczył w swoim sercu owoców Ducha Świętego: pokoju, radości i miłości. Nie na darmo Maryja jest przecież Gwiazdą Ewangelizacji. Bo wśród gwiazd co jaśnieją na niebie, nie ma gwiazdy tak pięknej, jak Ona. ZYGMUNT |