Nasz Wywiad - ze Świętym Mikołajem - Nasz Wywiad

Dziś naszym rozmówcą jest sam Święty Mikołaj, który zawsze 6 grudnia podczas Mszy św. "Roratniej" przychodzi do wszystkich dzieci naszej parafii i rozdaje im drobne upominki.

Na życzenie naszego gościa nie podajemy jego imienia i nazwiska.

Redakcja:

Jak to się stało, że zaszczyt uszczęśliwiania dzieci, a przecież nie tylko nich, przypadł właśnie Panu?

Św. Mikołaj:

Wszystko zaczęło się od moich występów w chórze parafialnym. Moi koledzy wpadli na pomysł, aby na próbie w dniu 6 grudnia zjawił się Św. Mikołaj. Nie było prezentów, chodziło o podtrzymanie tradycji i oczywiście o stworzenie przyjemnej, świątecznej atmosfery.

Funkcja ta przypadła właśnie, ponieważ byłem "nowy", jeszcze nie znany, a poza tym stwierdzono, że idealnie nadaję się do tej roli. Zaproszono na spotkanie także O. Sołtysiaka i innych Ojców naszej parafii.

Redakcja:

No tak, ale przecież nie skończyło się na tym, bo nawet ja pamiętam, że przychodził Pan co roku na religię do salki, do szkoły, no i oczywiście na Roraty do kościoła jako Św. Mikołaj.

Św. Mikołaj:

O. Sołtysiakowi bardzo spodobał się pomysł moich kolegów z chóru, stwierdził również, że ja nadaję się idealnie do tej roli i zadecydował, że już od następnego roku będę przychodził na lekcje religii do salki i tak się stało. Później poproszono mnie, abym zjawiał się 6 grudnia w kościele na Roratach. Następnie zwróciły się do mnie wychowawczynie i przychodziłem do przedszkola i do szkoły. I tak pozostało do dnia dzisiejszego.

Redakcja:

W takim razie w dniu 6 grudnia ma Pan ręce pełne roboty.

Św. Mikołaj:

Zgadza się. Od 8.00 rano do wieczora jestem Posłańcem Świętego Mikołaja, ale jest to bardzo przyjemna praca. Cały dzień widzi się roześmiane twarze dzieci i ich rodziców. W tym wesołym dniu moje kieszenie są pełne cukierków, bo w drodze spotykam dzieci, które trzeba czymś obdarować. Nawet skromny prezent otrzymany od Św. Mikołaja sprawia dzieciom ogromną radość.

Redakcja:

A skąd zdobył Pan tak piękny strój?

Św. Mikołaj:

Mitrę zrobiła mi jedna z pań katechetek. Część stroju pochodzi po prostu z kościoła, a resztę zrobiłem sam. Przykładowo brodę zrobiłem z nici z konopi, a pastorał z drzewa i metalu.

Redakcja:

Bardzo często towarzyszą Panu aniołki, a nawet i diabełki, czy są to jakieś wybrane przez Pana osoby?

Św. Mikołaj:

Nie, są to dzieci, które odpowiednio wcześniej same się do mnie zgłaszają, można powiedzieć, że są to ochotnicy. Raz trafiłem na chłopaka, który towarzyszył mi jako diabeł i zachowywał się rzeczywiście jak prawdziwy szatan. Przeszkadzał mi do tego stopnia, że się zdenerwowałem i chcąc go uspokoić zrzuciłem sobie przez przypadek mitrę, co bardzo rozbawiło dzieci.

Redakcja:

Wygląda Pan rzeczywiście jak Św. Mikołaj i to bardzo autentycznie. Czy zdarzyło się kiedyś, że rodzice chcąc sprawić dzieciom radość zaprosili Pana do swojego domu?

Św. Mikołaj:

Oczywiście, bardzo częste były takie przypadki. Nawet kiedy w tym roku wracałem do domu, oczywiście w przebraniu, zatrzymał się obok mnie samochód, z którego wysiadł młody mężczyzna. Prosił, abym pojechał do jego dziecka do domu. Zwykle odmawiam w takich przypadkach, po prostu z braku czasu, bo czeka już na mnie rodzina, więc i tym razem odmówiłem. Wtedy ojciec dziecka, do którego miałem przyjść prosił mnie jeszcze goręcej, pytając ile kosztuje wizyta Św. Mikołaja. Nigdy nic za tą posługę nie biorę. Jestem Św. Mikołajem bezinteresownie, za tzw. "Bóg zapłać", tak jak to robił prawdziwy Św. Mikołaj. Dlatego jeszcze raz wyjaśniłem, że na indywidualne wizyty po prostu nie starcza mi czasu. Jednak zauważyłem, że temu mężczyźnie płyną po policzkach łzy. Jak się okazało był to szczególny przypadek, jego 7-letnia córeczka leżała chora w domu, niedawno przyszła ze szpitala i nie mogła jeszcze wychodzić z domu, a bardzo chciała, żeby do niej też, tak jak do innych dzieci przyszedł Św. Mikołaj Serce mi zmiękło i oczywiście zgodziłem się. Wsiadłem do samochodu i sprawiłem tej dziewczynce mnóstwo radości. Trudno opisać jak była szczęśliwa.

Redakcja:

Czy uważa Pan, że tradycja ta powinna być kontynuowana?

Św. Mikołaj:

Oczywiście, że tak. Z tym, że chciałbym zwrócić uwagę na to, iż nie powinno kontynuować się tego święta w taki sposób, jak to często obserwujemy. Ja np. nie toleruję tzw. mikołajków, polegających jedynie na rozdawaniu prezentów. Owszem prezenty tak, ale zgodnie z tradycją. Dlatego przychodząc do dzieci zawsze przedstawiam im legendę o Św. Mikołaju, po prostu pochodzenie tego święta.

Święty ten był biskupem. Żył w czasach kiedy ludzie byli bardzo biedni. Dzieci zimą nie mogły wychodzić z domu, bo nie miały w co się ubrać i często były też głodne. Wtedy on robił paczki z odzieżą i żywnością i wieczorem w przebraniu je roznosił. Kładł je na oknie lub pod drzwiami, pukał i odchodził, bo nie chciał, by ludzie mu dziękowali. Chciał, aby Pan Bóg sam był nagrodą za jego dobroć.

Dlatego uważam, że tradycja powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie, aby nauczyć dzieci dobroci, by umiały również bezinteresownie dzielić się z innymi tym co mają.

Redakcja:

Dziękując bardzo serdecznie za rozmowę chciałabym życzyć Panu dużo zdrowia i sił, aby mógł Pan jeszcze przez wiele lat jako Posłaniec Świętego Mikołaja bezinteresownie uszczęśliwić naszych Parafian i nie tylko.

Św. Mikołaj:

Dziękuję bardzo.

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona