Powtórka z katechizmu

dokończenie ze str. 5

Podobnie dzieje się i w życiu religijnym. Jeśli rodzice nie przywiązują żadnej wagi do spraw wiary oraz nie uczestniczą w życiu sakramentalnym, to w jakiś sposób odbija się to na dziecku. Stąd też dziecku rodziców mało wierzących trudno będzie pokochać Chrystusa i odnaleźć w Nim pierwszy i najpiękniejszy cel życia. Dziecko wówczas siłą rzeczy poniesie konsekwencje tego, że jego rodzice są mało wierzący.

Rozważmy taką sytuację, że proszą o chrzest dziecka rodzice żyjący w konkubinacie. Czy ksiądz ma wówczas prawo chrztu odmówić?

Kapłan z racji swego powołania powinien zarówno troszczyć się o dobro duchowe przyjmujących sakrament, jak i o godność samego sakramentu. Jedno ściśle łączy się z drugim. Czy wobec tego, rodzice żyjący bez sakramentów są w stanie ofiarować dziecku wspomniane dobro duchowe i zadbać o jego wzrost? Czy żyjąc niezgodnie z prawem Bożym i z dala od niego - nie spowodują, że w przyszłości dziecko pójdzie w ich ślady? Przecież swoje pierwsze odpowiedzi na dar chrztu dziecko będzie dawało Bogu, zależnie od tego, jak rodzice je do tego przygotują. Kapłan ma więc oczywisty obowiązek troszczenia się o to, aby pierwsi bliźni dziecka, jakimi są rodzice, byli raczej strażnikami łaski chrztu, a nie jej niszczycielami. Nie można bowiem innych prowadzić do Boga, jeśli samemu jest się od Niego daleko.

Weźmy teraz sytuację, kiedy o chrzest dziecka proszą rodzice żyjący tylko z ślubem cywilnym.

W tym wypadku Kościół czuje się jakby szczególnie zobowiązany, wezwać tych ludzi do odnowy duchowej. Punktem wyjścia jest tu religijne dobro dziecka, o którego chrzest proszą przecież sami rodzice. Trzeba więc, aby najpierw rodzice byli jak najbliżej Chrystusa, bo tylko wówczas mogą oni dać swojemu dziecku prawdziwe świadectwo wiary. Tymczasem rodzice nie mający ślubu kościelnego znajdują się w sytuacji niezgodnej z wolą Chrystusa. Kościół więc ma prawo oczekiwać od nich, aby najpierw uregulowali swoje sprawy z Bogiem, połączyli się sakramentalnym węzłem, a tym samym dali dziecku mocny fundament pod jego przyszły duchowy wzrost.

Sama zaś zasada odmawiania chrztu dzieciom urodzonym z małżeństw niesakramentalnych - jeśliby ktoś chciał ją stosować - byłaby wielkim nieporozumieniem. Choć Kościół może i niekiedy powinien robić "trudności" z ochrzczeniem dziecka, to tylko z taką intencją, aby jak najlepiej zapewnić mu religijne wychowanie. W zasadzie każde dziecko przyniesione do Kościoła przez rodziców powinno być ochrzczone. Czemu Kościół miałby odbierać dziecku przystęp do łaski Bożej, nie uszanować, bądź co bądź, dobrej woli rodziców, którzy proszą o chrzest, czy też w jakiś sposób dyskryminować lub uważać za gorsze dziecko urodzone w niesakramentalnym związku?

Musimy jednak pamiętać, że kapłan, który jest szafarzem sakramentów i strzeże ich godności, czasem musi wywierać nacisk i mobilizować ludzi do uregulowania, gdzie jest to możliwe, swoich spraw z Panem Bogiem. Dlatego zanim ochrzci dziecko, najpierw małżeństwa żyjące bez ślubu kościelnego, nie mające przeszkód, zobowiązuje do wejścia na drogę sakramentalną; a od związków konkubinackich wymaga stworzenia dzieciom żyjącym w takich rodzinach, prawdziwej atmosfery religijnej.

Kościół tylko w wyjątkowych sytuacjach może odmówić udzielenia chrztu św. dziecku, jeśli jego rodzice proszą o chrzest z powodów jawnie i wyłącznie pozareligijnych oraz kiedy okazują lekceważenie dla samego sakramentu.

Opracował: O. Wojciech Węglicki OSCam

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona