Nasza Modlitwa

"A może napisałaby Pani coś o waszej rodzinnej modlitwie" - zachęcał O. Wojciech w czasie ostatniej wizyty kolędowej.

Może rzeczywiście...

Różna, przez wszystkie lata, była nasza modlitwa z dziećmi. Pierwsze moje wspomnienie to sytuacja sprzed 10 lat. Nasz pierworodny - Jakub - miał wtedy dwa latka. Któregoś popołudnia mąż pojechał na rowerze do sąsiedniej miejscowości. Pogoda była deszczowa, za oknem ciemniało, a on wciąż nie wracał. Zaczęłam się niepokoić. Wiadomo, rowerzysta na jezdni, a w dodatku w taką pogodę, nie jest najbezpieczniejszy. Zawołałam Kubusia i razem uklękliśmy. Poprosiliśmy Pana Boga, by tatuś szybko i szczęśliwie wrócił do domu. Gdy kończyliśmy modlitwę znakiem krzyża świętego, otwarły się drzwi i wszedł Zygmunt. Pamiętam dokładnie zdziwienie i zachwyt Kubusia: "Słyszała Bozia". To było chyba jego pierwsze doświadczenie modlitwy, a dla mnie doświadczenie skuteczności dziecięcej prośby.

Od kilku lat staramy się wieczorami modlić się całą rodziną. Zachęcamy wtedy dzieci, aby oprócz pacierza, mówiły do Pana Boga swoimi słowami. Początkowo było w związku z tym wiele zabawnych sytuacji. Na przykład: kiedy mała Klementynka, dziękowała za "piłkę, misia i szczoteczkę do zębów". W czasie tych modlitw dowiadywaliśmy się o tym wszystkim, co dla naszych dzieci było ważne. Dziękowały za to, co sprawiało im w danym dniu największą radość, a o czym nie zawsze wcześniej mówiły. Przepraszały za sprawy, które im ciążyły. Prosiły i w tych prośbach wyrażały siebie i swoje patrzenie na świat.

My dorośli, także modliliśmy się głośno. Często musieliśmy przepraszać Boga za zdenerwowanie wobec dzieci, za niecierpliwe słowa, które padały, za jakieś uchybienia wobec siebie nawzajem. Wypowiadaliśmy nasze dziękczynienia, szczególnie za dzieci, za każde z nich z osobna, za każde dobre ich zachowanie. Przedstawialiśmy także nasze prośby. I wtedy dzieci z kolei dowiadywały się, co dla nas jest najistotniejsze.

Ta forma modlitwy trwa do dziś, choć wraz z wiekiem dzieci ulega drobnym zmianom. Często do wspólnej modlitwy zapraszamy gości którzy najczęściej chętnie z tego zaproszenia korzystają. Ważna jest dla nas ta rodzinna tradycja (niestety, jeszcze nie codzienna). Łączy nas, scala, a przede wszystkim pozwala traktować Boga jako Ojca, tego, który nas zna, kocha i chce nam udzielać tego wszystkiego, co dla nas dobre.

Nina Niemiec


Kącik młodzieżowy

Gdy patrzę w niebo

Bardzo lubię patrzeć w gwiazdy i robię to często. Patrząc rozmyślam, jest to dla mnie czas refleksji. Zastanawiam się nad tym, co będzie w przyszłości, jak daleko posunie się nasza cywilizacja, a jednocześnie co kryje się tam wysoko w przestrzeni? Czy istnieją inne cywilizacje i czy jest szansa na życie w atmosferze innych planet? Marzę też o wspaniałej miłości i księciu z bajki, choć wiem, że nie ma ludzi idealnych. Spojrzenie w gwiazdy uspokaja mnie i czuję się wtedy bardzo bezpieczna, bo wiem, że tam w "górze" jest Ktoś, kto nie pozwoli mi zrobić krzywdy i w każdej sytuacji mogę na Nim polegać. Jednocześnie ta odległość wydaje mi się tak wielka i często porównuję ją do zachowania mojej osoby. Gdy przez moje złe występki oddalam się od Boga, wtedy odległość wydaje mi się większa. Natomiast w chwili, gdy zrobię coś dobrego, to czuję na twarzy prawie dotyk nieba.

Najlepiej czuję się na łące, w dniu kiedy niebo jest gwieździste i nie ma chmur. Jestem wtedy wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Wtedy właśnie jestem tylko ja i dzieło stworzone przez Boga. Z przyjaciółmi często szukamy poszczególnych konstelacji i bardzo lubię też przebywać w planetarium.

Gwiazdy mają w sobie magiczna moc, bo przyciągają do siebie ludzi samotnych, jak i pary kochanków, a także ludzi nauki pragnących odkryć ich tajemnice. Często gwiazdy przypominają mi dzieciństwo, taką beztroskość i chęć zabawy.

Sądzę, że bez gwiazd życie ludzi byłoby smutniejsze i czuliby się zagubieni w dzisiejszym świecie.

Ewa Hetmańczyk /Ekonomik/

Gdy tak patrzę na rozgwieżdżone niebo, myślę sobie: jaki ten Pan Bóg jest mądry i wszechmogący, stworzył tyle pięknych i pożytecznych rzeczy.

Gdy obserwuję silnie błyszczące gwiazdy, to myślę sobie, że ludzie są właśnie "takimi gwiazdami". Gdy kochają Boga i starają się żyć według przykazań, wtedy jakby "błyszczą wśród innych ludzi" - są jak silnie świecące gwiazdy. Lecz gdy odsuwają się od Boga, łamią przykazania i nie starają się nawrócić - są jak bezgwiezdne, ciemne i zachmurzone niebo.

Joanna Romanowska /Ekonomik/

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona