Konstanty Ildefons Gałczyński
Wróbla Wielkanoc (Fragmenty)
Kornelowi Makuszyńskiemu
Magisto - discipulus
Zebrały
się wróble na drzewie
czeredą rozświergotaną;
które wędrują po niebie,
zebrały się wróble rano.
Ćwierknął wróbel do wróbelka: - Kolego,
na sercu mi jakoś tak lekko! Ćwierknął drugi: - A ja się nie dziwię.
Wielkanoc, kolego, Wielkanoc. (...)
Ale nie myśl, że koniec tutaj, jeszcze
strofy moje falują i się staje jak jedna nuta drzewo
od ptasiego alleluja,
polskie drzewo rosnące w słońce,
święte drzewo rozkwitające,
ptakami obwieszone jak dzwonami.
Alleluja, bracia, Alleluja!
Nocny stróż, co wracał z latarką,
zdmuchnął płomyk, pod tym drzewem stanął.
Rzezimieszek z rozciętą wargą
uczuł nagle trwogę niesłychaną,
potem słodycz, jakby w sercu zasuwa
osuwała się, jakby fruwał -
i łzy mu się puściły do oczu.
Wielkanoc. Wielkanoc. Wielkanoc.
No i babki zaczęły się budzić
na wielkanocnych obrusach.
Ludzie szli z kwiatem do ludzi
jak do poetów muza.
A to drzewo, które opisałem,
zasłużyło na wielka chwałę,
bo tylko nad tymi wróblami grał obłok purpurowy
od szaty wniebowstępującego Chrystusa. |
Znany satyryk Jan Tadeusz Stanisławski prezentował
kiedyś swoje teksty na różne tematy pod wspólnym tytułem "O wyższości
Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy" (lub
odwrotnie). W odczuciu większości ludzi bardziej lubiane jest Boże
Narodzenie (bo takie ciepłe, rodzinne, sentymentalne itd.), natomiast Kościół
za najważniejsze uważa Święto Zmartwychwstania.
Obydwie wielkie uroczystości są przede wszystkim świętami
Wiary, lecz Narodzenie Chrystusa jest bardziej świętem Miłości, zaś
Wielkanoc obchodzimy pod znakiem Nadziei. Nadzieja ta ma dla nas przede
wszystkim znaczenie typowo chrześcijańskie, związane z symboliką
Zmartwychwstania Jezusa, ale wyraża też podstawowe, jakże bardzo
ludzkie pragnienia: by skończyły się nasze drogi krzyżowe, przeminęły
postne dni, wyciszyły gorzkie żale i by w życiu każdego "wesoły
dzień dziś nastał". Dokładnie taki jak w wierszu "Wróbla
Wielkanoc".
Utwór ten dedykowany jest Kornelowi Makuszyńskiemu
("mistrzowi - uczeń"), a ten mistrz uśmiechu porównał
nadzieję do... muchy, która "ledwie promień słońca zabłyśnie,
już zaczyna bzykać". I choć Wielkanoc często nie bywa słoneczna,
czasem przychodzi w strugach deszczu lub w kałużach topniejącego śniegu,
to jednak zawsze tchnie wiosenną radością i optymizmem.
Tej świątecznej wiosny wszędzie pełno: w świeżo
umytych oknach, wytrzepanych dywanach, pozamiatanych chodnikach, rozkwitających
drzewach "obwieszonych ptakami jak dzwonami", kosmatych baziach,
kolorowych pisankach, w barankach, zajączkach i kurczątkach. A nade
wszystko w ludziach. Nawet takich, jak ów "rzezimieszek z rozciętą
wargą", który "uczuł nagle trwogę niesłychaną, potem słodycz,
jakby w sercu zasuwa odsuwała się, jakby fruwał - i łzy mu się puściły
do oczu. Wszystkim, nie tylko wróblom "na sercu jakoś tak
lekko". W niepamięć odchodzą zimowe lęki i smutki. Budzi się
nowe życie, symbolizowane przez poświęcone jajko, którym dzielimy się
w świąteczny poranek. Zapominając o zimowych urazach i niechęciach
"ludzie szli z kwiatem do ludzi".
Wielki to dzień, wielka radość i wielka nadzieja.
Wielkie, bo poprzedzone Wielką Nocą.
Aleksandra Różycka |