Powtórka z katechizmu
SAKRAMENT CHORYCH

dokończenie ze str. 5

Odpowiadając na to pytanie trzeba najpierw stwierdzić, że sposób i praktyka udzielania tego sakramentu wcale się nie zmieniły. Podobnie jest z istotą, ona także nie uległa zmianie. To, że dzisiaj ksiądz namaszcza olejem świętym każdego kto choruje na poważną chorobę, przebywa w szpitalu, przygotowuje się do operacji, jest obłożnie chorym, kaleką albo z uzasadnionych przyczyn poprosi o ten sakrament jest wynikiem pozytywnego spojrzenia na jego treść. Kościół św. widzi w sakramencie namaszczenia, przede wszystkim, jego moc uzdrawiającą. Udzielając tego sakramentu Kościół pragnie zwrócić uwagę chorego na obecność w nim Chrystusa Lekarza i Uzdrowiciela serc i ciał ludzkich. Wraz z sakramentem, chory ma odzyskać nadzieję na szybki powrót do zdrowia, odnowić swoje życie duchowe, naprawić zerwaną przez grzech łączność z Chrystusem, a przede wszystkim otworzyć swoje serce na działanie łaski uświęcającej. Nazywając namaszczenie święte, sakramentem uzdrowienia Kościół chce podkreślić, że przyjęcie tego sakramentu z wiarą jest w każdym przypadku dla chorego łaską uzdrowienia na duszy. W tym sensie sakrament namaszczenia jest nie tylko lekarstwem dla ducha ludzkiego, ale również otwiera choremu drogę do nieba. Natomiast praktyka "ostatniego namaszczenia" udzielana choremu przed śmiercią na pewno pozbawiała go czerpania z tego sakramentu łaski uzdrowienia w szczególnie trudnych momentach życia, np.: w czasie choroby. Teraz możliwość przyjęcia sakramentu chorych kilka razy w życiu, a nawet kilka razy w chorobie, daje sposobność do umocnienia wiary i przyjęcia z pokorą cierpienia. Znane są też przypadki, że po przyjęciu sakramentu pacjenci wracali do zdrowia, a nawet całkowicie zostali wyleczeni ze swojej choroby.

Patrząc na wielu ludzi, zwłaszcza przebywających w szpitalach, odnosi się wrażenie, że mimo uzdrawiających "właściwości" sakramentu namaszczenia chorych, nie są oni skorzy prosić o ten sakrament. Niejednokrotnie nawet wyczuwa się u ludzi strach przed przyjęciem tego sakramentu. Czy w związku z tym sakrament namaszczenia chorych rzeczywiście spełnia swoją funkcję, tzn. czy naprawdę uzdrawia chorego, czy wręcz przeciwnie stresuje go i odbiera mu wszelką nadzieję?

Myślę, że odpowiedzią na to pytanie jest sama wiara człowieka, a zwłaszcza jej poziom. Człowiek wierzący zna i rozumie działanie sakramentów św.

Wie, że ich zadaniem jest uświęcenie człowieka. Żaden więc sakrament nie może człowiekowi zaszkodzić, ani też sprowadzić na niego przykrych następstw np. śmierci.

Kościół uczy, że sakrament to widzialny znak, niewidzialnej Łaski Bożej. W każdym sakramencie jest łaska samego Boga, która działa zawsze z korzyścią dla człowieka. Nawet jeśli człowiek po przyjęciu sakramentu chorych umiera, to nie z powodu sakramentu, ale z woli samego Boga. Tymczasem prawdziwe przyczyny, dla których boimy się przyjmować sakrament namaszczenia chorych to nasza niedojrzałość religijna i obawa przed śmiercią. Szczególnie ta pierwsza przyczyna wydaje się niepokojąca. Jeśli chory nie potrafi przyjąć woli Bożej, uwierzyć w łaskę sakramentalną, a strach bierze górę nad ufnością w miłosierdzie Boże, to nie można mówić o stresującym sakramencie, a raczej o chorej psychice takiego człowieka. Mając silną wiarę, człowiek choć nie jest wolny od obaw i lęku przed śmiercią, to jednak łatwiej potrafi wytworzyć w sobie dojrzałą refleksję i motywację do walki z chorobą. Z optymizmem patrzy w przyszłość. Jeśli nawet jego choroba jest nieuleczalna, to właśnie łaska sakramentalna pomaga mu zaakceptować swoje cierpienie i nauczyć się z nim żyć. Tak więc w gruncie rzeczy nie sakrament pogrąża człowieka w rozpaczy, ale postawa człowieka wobec Boga, w którym on nie potrafi znaleźć oparcia i nadziei.

W sakramencie namaszczenia chorych, my ludzie wierzący powinniśmy odnajdować siłę i moc do walki z chorobą, a jednocześnie nadzieję na szybki powrót do zdrowia. Uwierzmy więc w uzdrawiającą moc Chrystusa pochylającego się nad naszym cierpieniem. Tylko wiara potrafi zwrócić nasze serca ku Bogu, który jest Lekarzem dusz i ciał ludzkich. A zatem, szukajmy w sakramencie chorych naszego uzdrowienia, ufności w opiekę Bożą i wytrwania w cierpieniu. Nie bójmy się sakramentu, który ma nas podtrzymywać na duchu, uzdrawiać naszą wiarę i pojednywać z Bogiem. Korzystajmy z niego jak najczęściej, ilekroć poważna choroba zakłóci bieg naszego życia. Trzeba bowiem, abyśmy my, ludzie wierzący, sami dali przykład innym, że sakrament ten jest naszym życiem i uzdrowieniem.

O. Wojciech Węglicki OSCam.

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona