Humory


Pewnego dnia Leon XII postanowił odwiedzić stare więzienie na Kapitolu. Zatrzymywał się co jakiś czas, żeby porozmawiać z więźniami i spytać, za co zostali skazani. Wszyscy twierdzili, że są niewinni - oprócz jednego, który powiedział papieżowi:
- Ojcze Święty, byłem złodziejem i nikczemnikiem, więc zasłużyłem na tę karę.
Papież, zwracając się do osób, które mu towarzyszyły, i do więziennych strażników rzekł:
- Chcę, żeby ten nicpoń został natychmiast uwolniony. Źle by się stało, gdyby jego obecność zaszkodziła uczciwości pozostałych.


Dwaj ojcowie rozmawiają o swoich dzieciach uczących się i mieszkających w internatach daleko od domu.
- Kiedy otrzymuję list od mojego syna - mówi jeden - muszę sięgać po słownik lub encyklopedię...
- Moja córka pisze bardzo zrozumiale - mówi drugi - tylko ja muszę sięgać po książeczkę PKO...


Pewna rzymska parafianka, znana w dzielnicy ze swej ciekawości, poszła wyspowiadać się do św. Filipa Nereusza. Kiedy skończyła, wyjawiła kapłanowi swoje zmartwienie:
- Rozumiem, jak można zgrzeszyć rękami, oczami, ustami i uszami. Ale jak się grzeszy nosem?
Z drugiej strony kratki padła natychmiastowa odpowiedź:
- Wtykając go w nie swoje sprawy.

Myśli


Twoje życie będzie świętem, jeśli potrafisz cieszyć się ze zwykłych codziennych rzeczy.

/Phil Bosmans/


Kto ma miłość, ten może obejść się bez wielu rzeczy. Komu brakuje miłości, temu brak wszystkiego.

/Phil Bosmans/


Dawanie muszę rozpocząć od tego, co mi jest najtrudniej ofiarować - od przebaczenia.

/Phil Bosmans/


Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona