HISTORIA
NASZEJ PARAFII
Odcinek-3
Jednym z najważniejszych problemów było teraz
zdobycie potrzebnych funduszy na budowę lecznicy dla alkoholików. W tym
celu utworzono 20 listopada 1905 roku w Bytomiu Komitet Budowy Domu dla
Alkoholików. Umowa została spisana przed notariuszem Królewskiego Sądu
Okręgowego we Wrocławiu, panem Wiktorem Koch. Umowa powoływała do życia
firmę pod nazwą: "Dom św. Jana Chrzciciela. Lecznica dla Alkoholików",
jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Do zadań spółki należało
wybudowanie na Górnym Śląsku lecznicy dla nałogowych pijaków, której
właścicielem będzie Zakon OO. Kamilianów. W skład rady nadzorczej spółki
weszli: jako przewodniczący hrabia fryderyk Praschma, zastępcą został
hrabia Łazarz Henckel von Donnersmarck oraz O. Bernard Kaschny; natomiast
samodzielnymi kierownikami spółki byli: O. Krystian Adams i dr Bernard
Stephan. Kapitał wstępny spółki wynosił 25 tyś. marek. Jednak już 1
grudnia 1905 roku hrabia Praschma przekazał spółce 15 tyś. marek za
grunt ks. Nerlicha z Popielowa.
Dr Stephan powiadomił kard. Koppa o utworzeniu spółki,
prosząc go jednocześnie o załatwienie państwowego pozwolenia, na
wybudowanie większej kaplicy przy Zakładzie św. Jana. Natomiast 21
grudnia 1905 roku O. Adams przebywając na zamku w Nakle Śl., otrzymał
od hrabiego Łazarza prezent na budowę zakładu w wysokości 40 tys.
marek.
Ostatnim problemem, który należało załatwić było
zezwolenie rządowe na przeniesienie lecznicy z Miechowic do Tarnowskich Gór
oraz pozwolenie na budowę zakładu.
Pierwszą wstępną rozmowę na ten temat przeprowadził
O. Adams 14 stycznia 1906 roku z prezydentem rządowym w Opolu, który
wtedy nie chciał nawet słyszeć o budowie nowego klasztoru i kościoła.
Mimo tej nieprzychylności 7 lutego 1906 roku wystosowano pisemną prośbę
do starosty w Tarnowskich Górach, z trzema postulatami. Przed
przekazaniem dokumentu władzom państwowym, odbyło się nabożeństwo w
kościele parafialnym w Tarnowskich Górach, w trakcie którego, pismo leżało
na ołtarzu. Prośba zawierała 3 postulaty: przeniesienie lecznicy z
Miechowic do Tarnowskich Gór, powiększenie liczby zakonników, w nowym
domu, o trzech oraz pozwolenie na prowadzenie działalności
duszpasterskiej dla ludności z Tarnowskich Gór i okolic.
Ciąg dalszy w następnym numerze "Głosu św. Jana
Chrzciciela"...
Opracował: O.
Wojciech Węglicki OSCam
|
|
KLĘSKA I
ZMARTWYCHWSTANIE
Czasem zadaję sobie takie
pytanie: Co by się stało, gdyby świat dowiedział się, że
Chrystus nie zmartwychwstał, że przez 2000 tys. lat mówiono nam
nieprawdę. Jak byśmy zareagowali dowiadując się, że zmartwychwstanie
Chrystusa to tylko jakaś legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie,
mit stworzony przez człowieka, poszukującego w życiu cudowności i
silnych wrażeń wreszcie jakaś zmyślona historia, którą próbowano
omamić ludzkość.
Chrystus wcale nie zmartwychwstał!
Spróbujmy wyobrazić sobie reakcję ludzi i świata na tę wieść.
Najpierw sensację podchwytują mass-media. Radio i telewizja non stop
nadają programy o Chrystusie, który okazał się nagle jakimś mitycznym
bohaterem starożytności. Rozdzwaniają się telefony. Ludzie z ironią
lub smutkiem w głosie pytają: - czy to prawda? Wszystkie dzienniki na
pierwszych stronach piszą o tej sensacyjnej wiadomości. Ludzie są
zaskoczeni. Wielu z nich nie wie co robić, co o tym wszystkim myśleć.
Ktoś zrozpaczony w domu krzyczy: "Jak to! Tyle lat chodziłem do kościoła,
słuchałem kazań, spowiadałem się i przyjmowałem Ciało Chrystusa na
darmo?" Ktoś inny wyrzuca sobie: "Jak mogłem uwierzyć w
jakiegoś Chrystusa, który nigdy nie istniał. Że też dałem się tak
nabrać". Ktoś inny z kolei, nie może sobie darować, że tak bezmyślnie
uwierzył w "słabego Boga", który cierpiał, dał się poniżyć
i zhańbiony umarł na krzyżu. W dodatku, aby mógł być Bogiem, ktoś
dopowiedział historię o Jego rzekomym zmartwychwstaniu.
A jednak Chrystus nie
zmartwychwstał! Popatrzmy co dzieje się dalej. Najpierw gaśnie lampka
przy tabernakulum. Ktoś usuwa z niewielkiej skrzynki stojącej na ołtarzu
Najświętszy Sakrament. Kościoły zamieniają się w garaże, magazyny i
hurtownie. Specjalne ekipy remontowo - porządkowe usuwają przydrożne
krzyże i kapliczki. Rozwiązują się zgromadzenia zakonne. Księża
zaczynają się żenić. Z dalekich krajów wracają zawiedzeni
misjonarze. Masowo, z byle jakich przyczyn rozwodzą się małżeństwa.
Nie ma już chętnych do pracy w szpitalach, sierocińcach, domach
dziecka, zakładach dla psychicznie chorych i domach starców. Chorych
ogarnia rozpacz, bo przestali wierzyć w sens swojego cierpienia. Wielu
ludzi nie ma się przed kim wyżalić, wiedzą, że nikt już nie wysłucha
ich modlitw, wiara dla nich straciła sens.
Co dzieje się w naszych
rodzinach? Dziecko wyrzuca do kosza na śmieci swój zeszyt do religii. Młody
chłopak całymi dniami włóczy się bez sensu po ulicach. Dla młodej
studentki pełnej ideałów i ambicji życie nagle straciło wartość. Mąż
opuszcza żonę, bo małżeństwo to tylko kontrakt. Matka oddaje swoje
dzieci do Domu Dziecka, bo nie warto się dla nich poświęcać. Babcia
chodzi po domu zdenerwowana, bo tyle czasu, tyle życia zmarnowała siedząc
w kościele. Dziadek również nie może sobie tego wybaczyć, że taki
rozsądny, a dał się nabrać.
Chrystus nie zmartwychwstał! A
więc ludzie przestają ze sobą rozmawiać, rozpadają się więzy
rodzinne, zanika dobrosąsiedzka pomoc. Nie ma już przykazań i moralności.
Każdy może robić to na co ma ochotę. Ktoś autorytatywnie stwierdza:
"Bóg nie istnieje!" i dodaje: "Dlatego wierzyć będziemy
w takiego Boga, który albo raz na zawsze umarł, albo nigdy nie
zmartwychwstał".
Dziś jednak, gdy przekroczysz próg
świątyni zobaczysz, że Jego grób jest pusty. Chrystus prawdziwie
zmartwychwstał. Jego zmartwychwstanie pokonało grzech, wyzwoliło człowieka
i przyniosło światu nadzieję. Powstał z martwych: Zwycięzca śmierci,
piekła i szatana.
W tajemnicy zmartwychwstania
Chrystusa, my ludzie wierzący, odkrywamy sens naszego życia, zdobywamy
motywację do powstawania z grzechów, a światło Bożej miłości
przemienia nas wewnętrznie. Patrząc na pusty grób, uświadamiamy sobie,
że bez zmartwychwstania Chrystusa my chrześcijanie nie mielibyśmy po co
żyć. Myślę, że gdyby dziś, ktoś chciał zaprzeczyć tej prawdzie,
niczego by nie osiągnął. Dla nas bowiem ludzi wierzących,
zmartwychwstanie Boga to nie tylko fakt historyczny, ale przede wszystkim
wielka łaska, którą przeżywamy na co dzień. Dziś więc, po raz
kolejny, blask pustego grobu i dzwony wielkanocnego poranka ogłoszą światu,
prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa, której nikt i nic nie zdoła zmienić.
O.
Wojciech Węglicki OSCam.
|