Dziś rozmawiamy z Panią Barbarą Pietrasińską - świeżo upieczonym lekarzem rodzinnym.
O. Roman:
Na początku naszej rozmowy prosimy o kilka słów o sobie.
Pani Barbara:
Po ukończeniu studiów na zabrzańskim Wydziale Lekarskim Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach rozpoczęłam pracę w ZOZ Tarnowskie Góry. Następnie pracowałam w strukturach Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego w Tarnowskich Górach. Obecnie prowadzę Zakład Opieki Zdrowotnej "Fam - Med"
s.c. w Zbrosławicach, którego celem jest zapewnienie podstawowej opieki zdrowotnej mieszkańcom Gminy. Jestem tzw. "lekarzem pierwszego kontaktu".
O. Roman:
Jak to się stało, że wybrała Pani właśnie ten zawód?
Pani Barbara:
Od najmłodszych lat marzyłam aby zostać lekarzem. Dziecięce marzenia zaczęły się konkretyzować w szkole średniej gdy zbliżał się moment dokonania wyboru kierunku studiów. Mimo, iż życie zweryfikowało młodzieńcze wyobrażenie o wykonywaniu tego zawodu, nigdy nie żałowałam i nie żałuję dokonanego wyboru. Nie wyobrażam siebie w innym zawodzie.
O. Roman:
Skoro w naszej rozmowie weszliśmy już na tematy zawodowe, to proszę wyjaśnić naszym Czytelnikom, kto to jest lekarz rodzinny?
Pani Barbara:
W zamyśle twórców reformy ochrony zdrowia, lekarz rodzinny powinien zapewniać podstawową i ciągłą opiekę poszczególnym osobom, rodzinom oraz danej społeczności lokalnej, niezależnie od wieku, płci i typu choroby. Sprawować ma on opiekę nad chorymi w swoim gabinecie, w domu pacjenta, a niekiedy w klinice lub szpitalu. Jego celem ma być wczesne postawienie diagnozy. W praktyce instytucja ta jest dopiero wprowadzana w życie. Moim zdaniem, nie funkcjonuje jeszcze zgodnie z wcześniejszymi założeniami. Jest to model do jakiego powinniśmy dążyć, lecz obecne struktury zatrudnienia, wynikające z wieloletniego systemu kształcenia, nie pozwalają na natychmiastową zmianę organizacji ochrony zdrowia. Mam na myśli całą strukturę placówek specjalistycznych, w których jest zatrudniona olbrzymia liczba lekarzy specjalistów. Nie mogą oni z dnia na dzień, czy z roku na rok stać się niepotrzebni, a znaczną część swoich obowiązków przekazać wąskiej grupie lekarzy rodzinnych.
O. Roman:
Czy bycie lekarzem uważa Pani za zawód czy powołanie?
Pani Barbara:
Z pewnością jest to powołanie, lecz powołanie, którego wykonywanie wymaga profesjonalizmu, jak w każdym innym zawodzie. Uważam, że przeciwstawianie powołania zawodowi (który rozumiem m. in. jako sposób zarabiania na życie) nie jest słuszne i prowadzi często do nieporozumień. Należy dążyć do tego, aby oba cele "bycia lekarzem" szły w parze.
|
|
Nie można akceptować sytuacji, w której ambicje lekarza i jego doraźne cele stoją w sprzeczności z dobrem pacjenta. Z drugiej strony jest rzeczą niedopuszczalną, aby powołanie - w ostatnim czasie nadużywane dla celów politycznych - przesłaniało rzeczywisty stan w jakim funkcjonują pracownicy służby zdrowia i uniemożliwiało domaganie się prawa do godnej pracy.
O. Roman:
Proszę opisać jakieś trudne doświadczenie ze swojej kariery lekarskiej lub opowiedzieć o jakimś zdarzeniu, które mocno utkwiło Pani w pamięci.
Pani Barbara:
Zawód lekarza ze swej istoty wiąże się o osiąganiem sukcesów przeplatanych porażkami. Stan naszej wiedzy medycznej i występujące procesy chorobowe, bardzo często stawiają nas w sytuacji, gdy jesteśmy bezradni. Możemy jedynie pomóc w cierpieniu lub przedłużyć nadzieję pacjenta na przezwyciężenie choroby. Taka świadomość jest najtrudniejsza do zaakceptowania. Szczególnie jest to dotkliwe, gdy pacjent całą nadzieję pokłada w lekarzu i nie dopuszcza do siebie myśli, że jest nieuleczalnie chory.
Proszę wybaczyć lecz z uwagi na tajemnicę lekarską nie podam żadnego konkretnego zdarzenia, które można nazwać "trudnym doświadczeniem".
O. Roman:
Z jakimi trudnościami spotyka się Pani w swoim zawodzie?
Pani Barbara:
O niektórych trudnościach wspomniałam już wcześniej. Oprócz kłopotów ze zmianą zasad funkcjonowania służby zdrowia, które mam nadzieję, w niedalekiej przyszłości się skończą i sytuacji ekonomicznej pracowników, największą bolączką jest niedoinwestowanie służby zdrowia. Brak specjalistycznego sprzętu w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej utrudnia diagnostykę i wydłuża proces leczenia. Jest również utrudnieniem dla pacjentów, którzy zmuszeni są korzystać z usług w kilku placówkach, aby diagnostyka była pełna i zapewniła podjęcie skutecznej terapii. Nie mniej patrzę w przyszłość z optymizmem. Bez pozytywnego nastawienia nie można myśleć o osiąganiu sukcesów.
O. Roman:
Dziękuję Pani Doktor za rozmowę i życzę, aby ten trudny zawód i zarazem piękne powołanie każdego dnia dawały Pani nie tylko poczucie spełnienia, ale przede wszystkich dużo radości i satysfakcji wyrażanej wdzięcznością ze strony pacjentów.
Pani Barbara:
Dziękuję.
Korzystając z okazji, życzę wszystkim Czytelnikom "Głosu Św. Jana Chrzciciela" z racji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i nadchodzących: Nowego Roku, wieku i tysiąclecia wszystkiego najlepszego a przede wszystkim dużo zdrowia.
Rozmawiał O. Roman Zając
|