Obserwacje -
Po co komu rekolekcje?
- Obserwacje
Przychodzi Wielki Post i w kościele słyszymy stare jak świat ogłoszenie:
" w takich, a takich dniach, w naszej parafii odbędą się
rekolekcje wielkopostne". Reagujemy dość spokojnie, wiedząc, że
rekolekcje w Wielkim Poście to coś normalnego. Problem jednak polega na
tym, czy wziąć w nich udział. Niektórzy uważają, że rekolekcje to
zwykła praktyka wielkopostna, na którą zwołuje się ludzi po to, by im
przemówić do rozumu. Inni znów widzą w nich, ciągnące się w nieskończoność
nauki, w których powtarza się w kółko to samo. Są wreszcie i tacy, którzy
nie dadzą się nabrać na groźbę piekła, czy wiecznego potępienia, którymi
zwykło się straszyć uczestników rekolekcji. Myślę również, że
ludzie swój udział w rekolekcjach uzależniają także od własnego
nastroju, sytuacji życiowej, poziomu religijności, jaki reprezentują
oraz z tzw.: "potrzeby serca". Wielu z nas jednak zanim podejmie
decyzję pójścia do kościoła na rekolekcje wielkopostne, powinno zadać
sobie pytanie: "Po co one właściwie są?".
Odpowiadając na to pytanie, chciałbym najpierw określić, czym na
pewno nie są rekolekcje wielkopostne. To bowiem pomoże nam lepiej
zrozumieć sens i praktykowanie rekolekcji świętych w Kościele.
Rekolekcje na pewno nie są tzw.: "praniem mózgu", gdzie próbuje
się wiele treści na raz wpoić słuchaczom do głowy. Nie można też o
nich mówić, że są sposobem wyciągania na wierzch wszelkich,
"ludzkich brudów", po to tylko, aby nas poniżyć i ośmieszyć.
W rekolekcjach też nie można upatrywać chęci wyżywania się
kaznodziei na słuchających go wiernych, lub też formy tzw.: "głaskania
ich", aby chętniej na nie przychodzili. Rekolekcje nie są również
po to, abyśmy mogli spełnić swój chrześcijański obowiązek i wziąć
udział w praktyce, którą Kościół nakazuje wypełnić. Nie powinno się
na nie uczęszczać tylko dlatego, że będzie okazja posłuchać kogoś
innego, lub oczekiwać, że rekolekcjonista w swoich naukach powie coś
interesującego i oryginalnego. Podobnie jest z motywacją, jaka powinna
nam towarzyszyć w pójściu do Kościoła na rekolekcje. Otóż na
rekolekcje nie możemy przychodzić z ciekawości, w poszukiwaniu sensacji
lub też w chęci upojenia się pięknem wymowy i kunsztem oratorskim
kaznodziei. Nie wolno nam również traktować ich czysto zewnętrznie.
Sama obecność, słuchanie nauk i przystąpienie do sakramentu pokuty nie
wystarczą, choć stanowią pewne minimum.
W tym kontekście warto sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie
nie biorą udziału w rekolekcjach świętych? Co powoduje, że nie czują
w ogóle takiej potrzeby?
|
|
Myślę, że główną przyczyną jest zanikanie życia religijnego w
polskich rodzinach. Coraz częściej zauważa się, że u wielu ludzi
sprawy religii i wiary schodzą na dalszy plan życia. Nie mówi się o
nich, nie rozmawia, traktuje jako drażliwy temat i chowa gdzieś w
zakamarkach ludzkiego serca. Tak samo jest z rekolekcjami. Czyż można
oczekiwać, że przyjdzie na nie człowiek, który żyje z dala od Boga i
Jego spraw? Czy rzeczywiście mają one jakieś znaczenie dla tych, którzy
wiecznie nie mają czasu, są zabiegani i mają zawsze tysiące spraw na głowie?
Czy rekolekcje przyprowadzą do kościoła ludzi pochłoniętych tylko i
wyłącznie gromadzeniem dóbr doczesnych, dorabiających się bogactw i
pomnażających swoje majątki za wszelką cenę; ludzi wykorzystujących
swój status społeczny, żerujących na krzywdzie ludzkiej i żyjących w
sprzeczności z prawem Bożym?
Myślę, że nie zobaczymy na rekolekcjach również i tych, którzy do
spraw wiary podchodzą obojętnie i lekceważąco, twierdzą, że nie mają
grzechów, nie potrzebują nawrócenia i nie trzeba ich pouczać, jak mają
żyć. Nie zobaczymy też na nich ludzi zbuntowanych, obrażonych na cały
świat, wiecznie niezadowolonych, mających o sobie wielkie mniemanie i pełnych
pogardy dla innych. Słowem, rekolekcje nie pociągną do kościoła, ani
wielkich tego świata, którzy opływają w dostatek, ani nędzarzy, którzy
nie mają nic. Nie znajdą się tu również ludzie przeciętni, dla których
życie religijne jest jedynie dodatkiem do smutnej rzeczywistości życia.
Komu więc są potrzebne rekolekcje i po co je odprawiać, jeśli tak
dużo jest ludzi, którzy na nie i tak nie przyjdą?
Odpowiadając sobie na to pytanie, trzeba od razu zaznaczyć, że w
dzisiejszych czasach nie można liczyć na tłumy, na pełne kościoły
wiernych, którzy z miłości do Boga przyjdą do naszych świątyń, aby
wziąć udział w rekolekcjach świętych. Wielu ludziom i to niestety
katolikom, coraz częściej brakuje wewnętrznej motywacji i chęci do
spotkania się z Bogiem w modlitwie, w Eucharystii i w sakramencie
pojednania.
Tymczasem rekolekcje święte, a zwłaszcza wielkopostne, to czas
mojego osobistego spotkania z Bogiem. Uczestnicząc w nich otwieram się
na działanie Boga, który chce coś do mnie powiedzieć, pouczyć mnie,
jak mam dalej żyć, jak postępować, by to moje życie było prawdziwie
chrześcijańskie. Rekolekcje święte odprawiam po to, by spojrzeć w
siebie, zobaczyć stan mojego serca i duszy. W klimacie głoszonych nauk,
dobitnych słów, wymownych gestów szukam odpowiedzi na pytania, które
wciąż sobie zadaję. Uczestnictwo w rekolekcjach skłania mnie do
refleksji, pomaga stanąć w prawdzie przed Bogiem i odsłonić przed Nim
całą moją grzeszność. Człowiek wiary najlepiej rozumie, że sam, o własnych
siłach nie jest w stanie podźwignąć się ze swoich upadków,
potrzebuje więc nawrócenia. Rekolekcje mają właśnie taką moc. Jeśli
ktoś autentycznie je przeżywa szybko zauważy, że w jego sercu dzieje
się coś bardzo ważnego, coś co zmienia go wewnętrznie i otwiera na
innych. Rekolekcje są też po to, aby "oderwać" człowieka od
jego ziemskich przywiązań, a zbliżyć bardziej do spraw Bożych.
Dlatego też tak wiele w naukach rekolekcyjnych mówi się o modlitwie, o
pojednaniu z Bogiem i osiągnięciu zbawienia. Czas świętych rekolekcji
może uleczyć nasze serca, poruszyć sumienia i oczyścić z grzechów
nasze nieśmiertelne dusze. Wszystko jednak zależy od naszej decyzji. Kto
ją podejmie i wykona, kto rozumie potrzebę odprawienia rekolekcji świętych,
tego nie trzeba specjalnie zapraszać do kościoła.
Rekolekcje więc są tylko dla niektórych, a nawet powiedziałbym dla
wybranych. W większości przychodzą na nie ludzie, których zawsze można
spotkać na niedzielnej Mszy św, czy też u spowiedzi z okazji pierwszego
piątku miesiąca. Czasem jednak, i to jest zadawalające, przyjdzie na
nie, jakaś zagubiona owieczka, lub młody człowiek, która szuka swego
miejsca w życiu.
Chociaż w naszej parafii rekolekcje wielkopostne się już odbyły, to
jednak świadomość naszego nawracania się, wewnętrznej przemiany i
zerwania z grzechem jest wciąż aktualna. Pamiętajmy, że my ludzie
wiary całe życie odprawiamy rekolekcje, a każdy dobrze przeżyty dzień,
pokonany grzech i uczynione dobro, to właśnie owoce tego błogosławionego
czasu.
O. Wojciech Węglicki OSCam.
|