Powtórka z katechizmu

III. PAMIĘTAJ, ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ.

Mówiąc o Bożym nakazie święcenia dni świętych należy najpierw zapytać o ich znaczenie w starożytności i historii narodu izraelskiego. Na określenie dnia świętego w Izraelu, używano terminu "szabat". Słowo to pochodzi od czasownika hebrajskiego s-b-t, który oznacza: zaprzestać działalności i odpocząć. W biblijnym opisie stworzenia świata odnajdujemy najwłaściwszy sens tego wyrażenia. "A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając". /Rdz.2.1-3/.

Na podstawie biblijnego opisu stworzenia świata można wnioskować, że głównym powodem ustanowienia szabatu był "wypoczynek" Boga po sześciu dniach Jego "twórczej pracy". Mamy tu do czynienia z motywem głęboko religijnym. Szabat więc był dniem świętym w religii Izraela - dniem obchodzonym na cześć Boga Jahwe. Znakiem łączności narodu wybranego z Bogiem i jednocześnie znakiem przymierza zawartego na Górze Synaj. Szabat stał się także darem wolności i znakiem wyzwolenia człowieka. Dlatego też zobowiązywał on człowieka do oddawania Bogu chwały przez praktyki religijne i uczestnictwo w świętych obrzędach.

Izraelski szabat swym zasięgiem obejmował nie tylko wszystkich ludzi, ale również zwierzęta: "Sześć dni będziesz pracował, a w siódmym dniu zaprzestaniesz pracy, aby odpoczęły twój wół i osioł i odetchnęli syn twojej niewolnicy i cudzoziemiec"(Wj.23,12).

Wykroczenie przeciwko szabatowi nazywano bałwochwalstwem i surowo karano, aż do kary śmierci włącznie. To spowodowało, że z biegiem czasu szabat w mentalności Żydów zatracił swój pierwotny sens. Dopiero Pan Jezus przywrócił szabatowi jego właściwe znaczenie. Szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie odwrotnie. W tym sensie zachowanie przykazania miłości Boga i bliźniego było o wiele ważniejsze od szabatu. Natomiast Chrystus bardzo często mówił o sobie, że jest Panem szabatu.

Istotą III przykazania Bożego jest święcenie Dnia Pańskiego. W nakazie święcenia dni świętych należy wyróżnić dwa aspekty: oddanie Bogu czci oraz odpoczynek i wstrzymanie się od pracy. I jeden i drugi aspekt jest ważny. Człowiek bowiem po każdym przepracowanym tygodniu potrzebuje odpoczynku. W rozumieniu Kościoła jednak odpoczynek ten człowiek ma przede wszystkim poświęcić na zajęcię się sprawami ducha. Ma on także sprzyjać rozwojowi religijnemu i moralnemu człowieka, ściślej jednoczyć go z Bogiem oraz być okazją do spotkania się z Nim na modlitwie i podczas Eucharystii.

Tymczasem zachowanie III przykazania Bożego w naszym życiu i powołaniu chrześcijańskim pozostawia wiele do życzenia. Jako wyznawcy Chrystusa bardzo często zapominamy o uczczeniu Dnia Pańskiego. Podejmujemy prace, które całkowicie nas absorbują i burzą jednocześnie świąteczny nastrój dnia niedzielnego.

ciąg dalszy na str. 6.
Dalej


NATRĘTNI, BRUDNI, ŹLI !
OBSERWACJE

Dzieciaki bardzo się zmieszały. "Mama prosi tylko o kilka złotych" - nieśmiało wyjąknęło chyba najstarsze z nich. Zaczęłam więc wypytywać dzieciaków: gdzie mieszkają, dlaczego mama nie poszuka sobie pracy i czemu wysyła ich na żebry? Nic nie odpowiedziały. Dałam spokój i zaproponowałam im coś do zjedzenia. Kiedy powiedziały mi, że nie są głodne, zdenerwowałam się i zamknęłam drzwi. Po chwili za drzwiami usłyszałam: "Dawaj policzymy kasę... Dziesięć, dwadzieścia pięć, trzydzieści. No to mamy już trzydzieści koła, jeszcze tylko dwadzieścia..."

Czym zajmują się ludzie, których widzimy na ulicach, i którzy pukają do naszych drzwi. Czy naprawdę są żebrakami? Sama nie wiem. Przecież ludzie ci musieli skończyć jakieś szkoły, zdobyć zawody i na pewno umieją pracować. Dlaczego więc siadają pod sklepami, kościołami, chodzą po domach i biorą nas na litość. A my. Co mamy robić? Komu dawać? Kto naprawdę potrzebuje pomocy? Myślę, że w tym przypadku powinniśmy kierować się głosem sumienia, zdrowym rozsądkiem lub intuicją. Jeśli jednak stwierdzimy, że należy pomóc, okazać litość, współczucie czy nawet wspaniałomyślność, to pamiętajmy, że dać komuś coś można tylko z miłości.

Asia Gawliczek

Parę dni temu szłam Krakowską - główną ulicą Tarnowskich Gór. Obok sklepu, z artykułami spożywczymi siedział mężczyzna. Głowę miał spuszczoną w dół. Przy jego nogach leżała tabliczka z napisem: "Moja matka nie żyje, mój ojciec jest alkoholikiem, a ja jestem chory na AIDS. Proszę o pomoc!" Obok kartki stał mały koszyczek. Zatrzymałam się. Udawałam, że na kogoś czekam. W koszyczku były już pieniądze. Widziałam 20 i 50 groszówki. Jakiś Pan przechodził obok - wrzucił 5 zł. Zauważyłam jakąś panią, która zatrzymała się i zaczęła czytać kartkę. Długo zastanawiała się nad tym czy wrzucić mu jakieś pieniądze, czy nie. Po kilku jednak chwilach wyciągnęła z portfela drobną monetę i wrzuciła do koszyczka.

Ludzie często zastanawiają się czy powinni dawać pieniądze biednemu. A może on wcale nie jest biedny? Może tylko udaje biednego? Każdy przecież mógłby sobie usiąść pod sklepem, napisać kartkę, że jest biedny, głodny i prosi o pomoc.

Skąd więc mamy wiedzieć czy pomagamy właściwemu człowiekowi? Może on wcale nie jest potrzebujący, a za pieniądze, które od nas dostaje kupuje sobie zamiast chleba, papierosy i alkohol.

Idąc dalej wspomnianą Krakowską zauważyłam dwójkę dzieci. Podchodzili do różnych osób i z płaczem prosili o coś do jedzenia. Jakiś pan się zlitował. Wszedł z nimi do sklepu i kupił dzieciom pół chleba i po kawałku kiełbasy. Były bardzo szczęśliwe. Usiadły w kątku sklepu i zaczęły jeść. Widać było, że są głodne. Ludzie przechodzili obok, zerkali na dzieci obojętnie, tylko niektórzy zatrzymywali się i coś im dawali.

Parę dni temu, gdzieś koło południa, usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi. Na klatce stała czwórka dzieci. Spytałam się: "O co chodzi?" Lecz one coś niewyraźnie mówiły pod nosem, nie mogłam ich zrozumieć. Powiedziałam dzieciakom, żeby jasno wytłumaczyły mi czego potrzebują. Po chwili usłyszałam, że jest ich w domu siedmioro. Matka nie pracuje, a ojciec od nich odszedł. Poprosiłam o dowód osobisty matki lub jakiś inny dokument stwierdzający ilość rodzeństwa.

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona