- dziś z O. Romanem Zającem OSCam -

Dziś naszym rozmówcą jest Neoprezbiter O. Roman Zając Kamilianin, który po świeceniach kapłańskich został skierowany do pracy duszpasterskiej w naszej parafii.

Redakcja:

Na początku naszej rozmowy, prosilibyśmy, aby Ojciec powiedział kilka słów o sobie.

O. Roman:

Chętnie. Urodziłem się 5 czerwca 1972 r. w Turku, trzydziesto dwu tysięcznym mieście, w obecnym województwie wielkopolskim. Obok rodziców Tadeusza i Heleny posiadam jeszcze dwoje starszego rodzeństwa: brata i siostrę. Oboje posiadają własne rodziny. Swoją edukację rozpocząłem w Szkołę Podstawowej nr 3 w moim miasteczku. Po jej ukończeniu podjąłem naukę w Zespole Szkół Ogólnokształcących im. Tadeusza Kościuszki w Turku. Maturę zdałem w 1991 r. i przez prawie rok pracowałem. W 1992 r. wstąpiłem do Zakonu OO. Kamilianów by odbyć roczny Nowicjat w Taciszowie koło Gliwic. Po ukończeniu Nowicjatu w 1993r. złożyłem swoje pierwsze śluby zakonne i rozpocząłem 6 - letnie studia filozoficzno - teologiczne na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. W maju 1998r. przyjąłem święcenia diakonatu z rąk Jego Ekscelencji Ks. Bpa Stanisława Kędziory - sufragana diecezji warszawsko - praskiej w kościele seminaryjnym p.w. Wniebowzięcia NMP w Warszawie. Studia ukończyłem w maju 1999 r. uzyskując stopień magistra teologu na podstawie pracy Poczucie sensu życia u ludzi w okresie bilansu życiowego. Święcenia kapłańskie przyjąłem w dniu 29 maja 1999 r. w Bazylice Archikatedralnej w Warszawie z rąk Jego Eminencji Ks. kard. Józefa Glempa Metropolity Warszawskiego Prymasa Polski. Dziś z woli Bożej jestem kapłanem Zakonu OO. Kamilianów Prowincji Polskiej.

Redakcja:

Proszę nam powiedzieć kilka słów o swoim powołaniu.

O. Roman:

Długo by mówić. Pan Bóg dla każdego z nas ma jakiś plan. który może niekiedy zaskakiwać nas samych. Pierwsza bardziej uchwytna myśl o życiu kapłańskim pojawiała się gdzieś w drugiej klasie licealnej. Była raczej mało precyzyjna. Trwała jednak i wracała nie tyle z natarczywością co z systematycznością. Aż w końcu przyszedł moment zastanowienia się, moment pytania: Jakiego szczęścia ja pragnę dla siebie, tak bardzo po ludzku, a jakiego szczęścia pragnie dla mnie Pan Bóg. Miałem sporo czasu, by się nad tym zastanowić w czasie rocznej przerwy w nauce po zdaniu egzaminu dojrzałości. Na szczęście zwyciężyła wola Boża. Zresztą tutaj, w Tarnowskich Górach. mogę powiedzieć, że po raz pierwszy zobaczyłem Kamilianina.

Redakcja:

Dlaczego wybrał Ojciec Zakon OO. Kamilianów?

O. Roman:

Do naszego Zakonu trafiłem również przez wywiad... Był to wywiad z jednym z Kamilianów zamieszczony w czasopiśmie młodzieżowym i jedyna bliższa informacja o Zakonie, jaka została podana dotyczyła domu prowincjalnego. Napisałem list do Prowincjała, którym wtedy był O. Franciszek Bieniek. pisząc tylko: Zakon Kamiłianów, 42-600 Tarnowskie Góry. Wkrótce otrzymałem pierwszy list i tak rozpoczęła się nasza korespondencja trwająca ponad rok. Dlaczego Kamilianie? Przede wszystkim, dlatego, że kiedy myślałem o powołaniu to zawsze miałem na myśli życie we wspólnocie zakonnej. W czasie wolnym. jeszcze przed wstąpieniem do Zakonu, odwiedzałem niepełnosprawnego kolegę, który miał sparaliżowaną babcię od przeszło dwudziestu lat W tym wszystkim gdzieś pojawił się Zakon w sposób szczególny oddany ludziom chorym. Dodam, że w tym roku miałem szczęście odprawiać Mszę świętą w domu u tej pani.

Redakcja:

Wiemy, że Ojciec dużo pisze artykułów i rozważań do czasopism katolickich, a ponadto jest poetą i pisze wiersze. Proszę nam powiedzieć do kogo Ojciec adresuje swoją twórczość?

O. Roman:

Poetą to chyba za dużo powiedziane. Czasem przychodzi jakaś myśl, którą można zapisać i z tych myśli powstaje coś na kształt wiersza. Moja twórczość- jeśli tak sobie to nazwiemy - jest dość blisko człowieka chorego. Staram się poprzez obserwację i przemyślenia na temat cierpienia, choroby, fizycznej lub duchowej niemocy wymieniać doświadczenia między ludźmi chorymi. Chcę być właśnie takim swoistym pośrednikiem. Nie wolno mi jednak zapomnieć, że ktoś, kto pośredniczy stoi tylko obok i czasami należy z szacunkiem zamilknąć wobec jakże niekiedy trudnego, ludzkiego losu. Zamilknąć nawet w słowie pisanym. Nie stronie również od innych problemów, wydawać by się mogło, przeciętnych i banalnych. Chcę tak o tym napisać, by czytający znalazł dla siebie receptę w jaki sposób może zbliżać się poprzez swoje życie do Pana Boga. To nie jest gotowa recepta. trzeba szukać jej samemu.

Redakcja:

Rozpoczyna Ojciec swoją pracę w naszej parafii, jakie obowiązki zatem podejmie?

O. Roman:

W Szpitalu Św. Kamila będę pełnił funkcję kapelana. Zostałem również opiekunem Dzieci Maryi oraz młodzieży, jeśli uda nam się podjąć jakąkolwiek współpracę. Korzystając z okazji, chciałbym zwrócić się z prośbą, do tych młodych, którzy stosunkowo niedawno modlili się w naszej kaplicy szpitalnej. Bardzo proszę o kontakt. Może będzie możliwe utworzenie na nowo grupy młodzieżowej w naszej parafii? Ponadto katechizuję w Zespole Szkół Publicznych nr 3 (Dawna nazwa: Szkoła Podstawowa nr 4).

Redakcja:

Co chciałby Ojciec przekazać wszystkim Czytelnikom "Głosu Św. Jana Chrzciciela"?

O. Roman:

Chciałbym najpierw prosić wszystkich Czytelników "Głosu Św. Jana Chrzciciela" o modlitwę w mojej intencji. Jestem kapłanem młodym, który dopiero staje wobec zadań i obowiązków związanych z posługą. Na początku muszę się wiele nauczyć i dlatego proszę o duchowe i modlitewne wsparcie. Mam nadzieję, że w parafii znajdę wielu życzliwych i serdecznych ludzi, z którymi wspólnie będziemy mogli wiele dokonać.

Redakcja:

Dziękując za rozmowę, życzymy Ojcu Romanowi wielu Bożych łask. gorliwości kapłańskiej i Chrystusowego błogosławieństwa w pracy duszpasterskiej oraz w kamiliańskiej posłudze chorym.

O. Roman:

Dziękuję bardzo.

Opracowała: REDAKCJA

Poprednia stronaPowrót do menuNastępna strona