Dziś naszym rozmówcą jest funkcjonariusz Policji Powiatowej w Tarnowskich Górach.
Joanna:
Na początku naszej rozmowy prosiłabym Pana o przedstawienie się naszym Czytelnikom.
Policjant:
Na wstępie naszej rozmowy muszę sobie zastrzec anonimowość, bowiem ze względu na charakter naszej pracy nie podajemy swoich danych personalnych. Mogę powiedzieć tylko tyle, że urodziłem się w Tarnowskich Górach i przez długi czas mieszkałem na "Osadzie Św. Jana". Należałem więc do Waszej parafii. Tu ukończyłem Szkołę Podstawową, a następnie uczęszczałem do szkoły średniej w Bytomiu. Również w Bytomiu ukończyłem Studium związane z górnictwem i pracowałem w tym zawodzie kilka lat. W między czasie odbyłem służbę wojskową, ożeniłem się i dziś mam kochającą żonę oraz dwójkę wspaniałych dzieci.
Joanna:
W dzieciństwie i wczesnych latach młodzieńczych był Pan mocno związany z naszą parafią. Wielu Parafian pamięta Pana jako ministranta.
Policjant:
Rzeczywiście. Od młodzieńczych lat służyłem przy ołtarzu jako ministrant. Byłem nim ponad 10 lat. W trakcie mojej służby ministranci mieli wielu opiekunów. Pierwszym z nich był o. Skawiński, a potem o. Sosna, o. Bodecki i wielu innych.
Ja osobiście z wielkim sentymentem patrzę na czasy mojego dzieciństwa. Byliśmy po prostu inni niż dzisiejsza młodzież i dzieci. Teraz panuje inny sposób wychowywania dzieci i młodzieży. Zmieniła się mentalność i światopogląd. Za moich czasów dla przykładu, między ministrantami było większe koleżeństwo. Traktowaliśmy służbę ministrancką jako
coś wyjątkowego, a przede wszystkim jako obowiązek do spełnienia. Ponadto dawniej wobec ministrantów stosowano większy rygor i uczono dyscypliny. Dla przykładu: nie wolno nam było rozglądać się po kościele, ani zwracać uwagi na to co działo się poza ołtarzem. Nasze oczy więc musiały być zwrócone na kapłana i śledzić jego czynności, które wykonywał przy ołtarzu. Nie do pomyślenia było również wiercenie się i wychodzenie w czasie Mszy do zakrystii. Mimo ostrej dyscypliny duszpasterstwo ministrantów liczyło około 40 osób, a rygor powodował, że byliśmy bardziej zżyci ze sobą i koleżeńscy. Te czasy na długo pozostaną w mej pamięci.
Joanna:
Dlaczego wybrał Pan właśnie zawód policjanta?
Policjant:
Od dzieciństwa zawsze pociągał mnie ten zawód, a zwłaszcza mundur policyjny. Pragnąłem więc zostać policjantem, stać na straży porządku społecznego, ścigać przestępców. Nigdy nie przypuszczałem, że moje dziecięce marzenia się spełnią. A
jednak...
Joanna:
Na co dzień pracuje Pan w policji. Co należy do Pana obowiązków?
|
|
Policjant:
W policji pracuję prawie 10 lat, jestem pracownikiem operacyjnym w Wydziale Kryminalnym. Zajmuję się różnymi przestępstwami od drobnych kradzieży, przez przestępstwa gospodarcze, aż do kryminalnych. Mój czas pracy jest nieograniczony, ponieważ zazwyczaj działam w terenie. Praca, którą wykonuję polega na rozmowach z ludźmi i zbieraniu informacji na temat jakiegoś wydarzenia. Również ostrzegamy ludzi przed działaniem grup przestępczych. Uczestniczymy także w różnych szkoleniach i ćwiczeniach, których poziom dorównuje Europie Zachodniej.
Joanna:
Czy praca policjanta wymaga dużo wyrzeczeń? I czy zdarza się Panu "przenosić pracę", zawodową na życie rodzinne?
Policjant:
Powiem tak. W pracy policjanta zawsze jest dużo wyrzeczeń i poświęceń. Dla przykładu podam, że swoją pracę zaczynam o konkretnej godzinie, a kończę niekiedy bardzo późno w nocy. Podobnie jest z terminami. Czasami można pracę wykonać szybko, a czasami ciągnie się ona miesiącami. Część pracy załatwiam w biegu.
Natomiast przynoszenia pracy do domu raczej unikam. Staram się poświęcać rodzinie jak najwięcej czasu. Unikam natomiast przenoszenia zachowań z pracy na swoją rodzinę. Wiadomo, że w pracy używa się zupełnie innych zwrotów. Trzeba więc być twardym i nieustępliwym.
Joanna:
Co chciałby Pan przekazać wszystkim czytelnikom "Głosu św. Jana Chrzciciela?
Policjant:
Chciałbym przede wszystkim życzyć Czytelnikom "Głosu św. Jana Chrzciciela", aby cieszyli się spokojem i porządkiem we własnych środowiskach życia; by spadała liczba popełnianych przestępstw, a ludzie by mogli wieczorami spokojnie wyjść ze swoich domów. Mając na uwadze dobro naszych dzieci i młodzieży, wyrażam życzenie, aby dorośli uchronili swoje pociechy przed alkoholem i narkotykami, by zwracali uwagę, na to gdzie nasze dzieci chodzą, z kim i po co? Ze strony dorosłych ludzi potrzeba również współdziałania z organami ścigania. Należy więc informować Policję o zaistniałym przestępstwie i okolicznościach jego popełnienia. Nie wolno nam stosować tzw. "zmowy milczenia" i z obojętnością patrzeć na ludzkie cierpienie. Trzeba natomiast wziąć sobie do serca starą jak świat zasadę, która mówi, że łatwiej jest zapobiegać przestępstwom niż z nimi walczyć.
Joanna:
Dziękuję Panu za rozmowę i życzę, by praca w Policji nadal przynosiła Panu wiele radości i satysfakcji.
Policjant:
Ja również dziękuję za rozmowę i wszystkich serdecznie pozdrawiam.
Rozmawiała: Joanna Gawliczek
|